Uroczystość NMP Królowej Polski

3 maja będziemy obchodzić Uroczystość NMP Królowej Polski. Święto to jest splotem dwóch uroczystości: kościelnej – NMP Królowej Polski oraz narodowej – Konstytucji 3-go maja (1791). W tym dniu też modlimy się za naszych rodaków żyjących na emigracji (co czwarty Polak żyje poza krajem). 1 kwietnia 1656 roku król Jan Kazimierz w ramach ślubów królewskich w katedrze lwowskiej uroczystym aktem oddał kraj pod opiekę Matki Bożej obierając ja królową Polski.

Święto królowej Polski ustanowione dla archidiecezji lwowskiej w 1908 roku papież Pius XI rozszerzył na całą Polskę (1932). Papież Jan XXIII ogłosił NMP Królową Polski i główną patronką kraju razem ze świętymi męczennikami Wojciechem i Stanisławem. Do ślubów Jana Kazimierza nie w pełni zrealizowanych nawiązywano często w pielgrzymkach stanowych na Jasną Górę. Śluby zrealizowano w ramach wielkiej nowenny przygotowujących do obchodów Milenium chrztu Polski (3 maj 1966).

Nośnikiem idei była peregrynacja kopii cudownego obrazu Jasnogórskiego. Sejm Czteroletni uchwalił Konstytucję 3-go maja. Była to pierwsza ustawa zasadnicza w Europie i druga po amerykańskiej (1787) na świecie. Wprowadza ona rewolucyjne zmiany w ustroju Rzeczpospolitej: dziedziczność tronu, reformę parlamentu, przyjmowanie ustaw większością głosów, odrzucenie zgubnego liberum veto, wzmocnienie władzy wykonawczej, powiększenie liczby wojska do 100 tysięcy, stałe podatki. Przyznano mieszczanom prawa obywatelskie na miarę przywilejów szlachty, która stanowiła tylko 10% ludności, objęto opieką prawną chłopów. Konstytucja obowiązywała niewiele ponad rok. Grupa magnatów niezadowolona z reform zawiązała konfederacje targowicką, wezwała pomoc Rosji, która zaatakowała Polskę w 1792 roku. Wojna skończyła się naszą klęską. Wkrótce nastąpił drugi rozbiór Polski. Ale pamięć o konstytucji trwała poprzez pokolenia i była źródłem ustawicznych zrywów ku wolności. Prymas kardynał Stefan Wyszyński stwierdził, “W chwale i męce kościół był zawsze z narodem”. Prymas Wyszyński powiedział, “Kocham ojczyznę więcej niż własne serce, wszystko co czynię dla kościoła, czynię to dla niej”. Sztuką jest umierać dla ojczyzny, ale największą sztuką jest dobrze żyć dla niej. Miłość ojczyzny jest cnotą chrześcijańską. Człowiek rodzi się w rodzinie. Jej zawdzięcza wszystko, dlatego miłość rodziców, rodzeństwa jest oczywista. Dlatego miłość ojczyzny jest cnotą moralną. Dla jej dobra poświęcamy nawet życie.

Żyjemy w czasach niełatwych, w których każdy z nas musi sobie uświadomić, że wartością bezwzględną jest wierność Bogu, kościołowi i realizowanie swoim życiem przykazań Bożych, zwłaszcza przykazań miłości. Wiemy dobrze choćby z listu św. Pawła do Koryntian, że bez miłości niczego nie ma, “Choćbym mówił językami aniołów a miłości bym nie miał, byłbym jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Choćbym miał wiarę mocną, góry przenosił, majątek oddał dla ubogich i poddał swoje ciało cierpieniu, ale gdybym tego nie uczynił z miłości to nic mi nie pomoże. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, miłość nie zazdrości, nie szuka swego, miłość wszystko przetrzyma, przetrwa nawet śmierć” [1 Kor 13, 1-13]. Miłość jest charakterystyczna dla religii chrześcijańskiej. W innych religiach nie ma mowy miłości, np. w religiach dalekiego wschodu. W religii chrześcijańskiej każdy z nas jest obowiązany do miłości czynnej. Nie wystarczy nie czynić zła i nie wystarczy nie krzywdzić, to za mało. Trzeba czynić dobro.

 

Szanujmy nasze dziedzictwo chrześcijańskie

Kiedyś Jan Paweł II przemawiając do rodziców powiedział bardzo ważne słowa. Powiedział, że religia chrześcijańska przetrwała 20 wieków, nie umarła mimo różnych ataków, różnych trudności, mimo prześladowań, często nawet krwawych, które działy się i do dziś się dzieją w różnych miejscach świata. Chrześcijaństwo nie umarło, ale dynamicznie się rozwija osiągając swoim zasięgiem cały świat.

Jest to zasługa jak powiedział Jan Paweł II zarówno duchownych, ich ciężkiej pracy, uczonych chrześcijańskich, teologów, historyków, a może przed wszystkim chrześcijańskich rodziców. Rodziców często anonimowych, których nikt specjalnie nie chwali za to co robią. To właśnie rodzice trwali przy wierze Chrystusowej i te wiarę przekazują młodym pokoleniom. Żyjemy w czasach nie sprzyjających rozwojowi wiary. Ze wszystkich stron płyną różne prądy liberalne, które chcą zepchnąć chrześcijaństwo do sfery życia wyłącznie prywatnego. Co chwilę dowiadujemy się, że ktoś domaga się zdjęcia krzyża ze ściany, dowiadujemy się, że Ci którzy decydują o wspólnocie europejskiej nie zdecydowali się wprowadzić wzmianki o chrześcijaństwie do Traktatu Europejskiego. Chcą oni urządzać świat bez Chrystusa i Ewangelii. Takie postępowanie zawsze się kończy źle. Czyniły tak totalitaryzmy, hitlerowski, bolszewicki. Wyrzucając Boga z życia narodów, z życia pojedynczych ludzi. Totalitaryzmy, które na miejscu Boga posadziły swoich przedstawicieli. Nie Bóg ale Hitler, nie Bóg, lecz Stalin. Oni mieli decydować o przyszłości narodów europejskich. Wiemy dobrze czym to się skończyło, wojnami, rewolucjami, śmiercią ponad 100 milionów ludzi. Czy historia się znów nie powtarza za naszą wschodnią granicą?

W XIX wieku żył niemiecki filozof, bardzo kontrowersyjny Fryderyk Nietzsche. Zdarzyło się, że niekiedy przemawiał jak prorok obserwując co się dzieje wśród inteligencji europejskiej, zachwyconej hasłami rewolucji francuskiej. Ci inteligentni ludzie wychowani na uniwersytetach, w duchu pozytywistycznym, bez Boga, bez moralności chrześcijańskiej, przygotowali rewolucję bolszewicką, stworzyli totalitaryzm. Wielką odpowiedzialność ponoszą intelektualiści tworząc jakieś teorie, a później realizują je kosztem milionów ludzi. Fryderyk Nietzsche, obserwując te nastroje wśród elit europejskich zwrócił się do nich z szyderczym a zarazem proroczym pytaniem “Cóż to? Zamordowaliście Boga w waszej świadomości i myślicie, że ujdzie Wam to bezkarnie?” Dobrze wiemy, że nie uszło im bezkarnie. Ludzkość przeżywała próby wyrzucenia Boga z życia publicznego, z mediów, z gazet, ze szkół. Zawsze kończyło się to tragicznie.

Chrystus nie jest tradycją, ani obyczajem, ani zwyczajem, ani kulturą. Chrystus jest drogą do zbawienia, prawdą jedyną, obiektywną i życiem. Nasza cywilizacja euroatlantycka została stworzona przez chrześcijaństwo, była inspirowana kultura grecką, bliskiego wschodu, prawem rzymskim i tym co dobre w naszej cywilizacji.

„Demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” [Jan Paweł II]

We wrześniu będziemy przeżywać 83 rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, wówczas to napadli na nas Niemcy i Rosjanie. Sponiewierali nasz kraj, wymordowali 6 milionów naszych obywateli. Zburzyli nasze miasta, a niektóre – jak Warszawę – doszczętnie. Najeźdźcy wymordowali całą inteligencję oraz ludzi, którzy nie chcieli podporządkować się okupantom. Zadręczali w obozach koncentracyjnych kwiat narodu polskiego. Dokonali krzywd, zniszczyli nasze zabytki, spalili biblioteki zawierające niezwykle cenne rękopisy m.in. średniowieczne. Zostaliśmy ograbieni z dzieł sztuki. Ogromną stratę poniosła nasza kultura oraz gospodarka.

Mówię o tym nie po to, by budzić resentymenty – ponieważ musimy przebaczyć, i jako chrześcijanie – przebaczyliśmy, ale by przypomnieć, że byli wtedy Niemcy narodem najbardziej wykształconym na świecie. Jeżeli weźmiemy do ręki jakąkolwiek encyklopedię – zobaczymy ile jest tam nazwisk niemieckich. Naród tak bardzo wykształcony dokonał tak niesamowitych zbrodni, ponieważ uległ szatanowi, uległ pokusie, że będzie władać całym światem. Uległ grzechowi. Odrzucił Boże przykazania, odrzucił Ewangelię.

Dziś szczególnie widzimy, że zło wciąż panoszy się na świecie, jednak dobra jest wg mojego przekonania więcej. Więcej jest ludzi dobrych, uczciwych, przyjaznych i życzliwych. Wystarczy, że się rozejrzymy wśród naszych przyjaciół i krewnych, którzy np. w tej chwili biorą do swoich domów uciekających przed wojną Ukraińców. Bywają też niestety przykłady zła. Zło widać z daleka, zwłaszcza kiedy jest rozpowszechniane w mediach. O ludziach ciężko pracujących, dobrze wychowujących dzieci w niektórych mediach niewiele się mówi. Często jest tam mowa tyko o skandalach i różnych zbrodniach. Taki jest współczesny świat liberalnych mediów, dlatego powinniśmy wspierać te media, które pielęgnują tradycję narodową, wiarę i wartości chrześcijańskie. Wiara potrzebuje ciągłego rozwoju, stałego kontaktu z kapłanami, regularnego uczestnictwa we Mszach Św. słuchania kazań, udziału w rekolekcjach, czytania katolickich pism – Niedzieli, Gościa Niedzielnego, Naszego Dziennika, Nowego Życia i in.

Konieczne jest w naszym życiu pogłębianie wiary i poszerzanie wiedzy, bo jeśli ktoś ma słabą wiedzę religijną, to łatwo wyrwać mu wiarę, łatwo wmówić mu, że kościół głosi mity oraz fałsz. Świat ludzi naprawdę uczonych wierzy w Boga. Mógłbym przytoczyć dziesiątki nazwisk wybitnych naukowców, tkaczy jednoznacznie stwierdzają, ze bez Boga świat jest nie do wytłumaczenia – podobnie jak niewytłumaczalnym jest mózg ludzki, który jest wielkim dziełem. Czy rzeczywiście wszystko to mogło powstać z martwej materii? Jak można w coś takiego wierzyć. Bądźmy wdzięczni naszym biskupom i kapłanom za trud, za religijność, opiekę i wychowywanie dzieci i młodzieży w duchu katolickiego patriotyzmu. Módlmy się, by nadal mieli siłę prowadzić dzieło Ewangelizacji w Polsce.

Na Ślężę jak na Golgotę. W intencji pokoju [GOŚĆ WROCŁAWSKI]

To już wieloletnia tradycja. Multimedialną Drogę Krzyżową na szczyt Ślęży zorganizowały parafie z Wir i Sulistrowic. Uczestniczyli w niej wierni z dwóch diecezji: świdnickiej i wrocławskiej.

Multimedialna Droga Krzyżowa na szczyt Ślęży rozpoczęła się w piątek 9 kwietnia o godzinie 19 na przełęczy Tąpadła. W czasie nabożeństwa poszczególne stacje były wyświetlane projektorem na ekranie. Wierni zatrzymywali się przy tradycyjnych stacjach, które znajdują się na ślężańskim szlaku cały dzień.

Często są one dewastowane przez wandali, ale niestrudzenie odnawia je ks. dr Ryszard Staszak, proboszcz z Sulistrowic i kustosz kościoła na Ślęży.

Multimedialną Drogę Krzyżową poprowadził ks. Adam Woźniak z parafii w Wirach (diecezja świdnicka), znajdującej się pod Ślężą. W nabożeństwie wzięło udział ponad 200 osób. 

Wśród uczestników były siostry józefitki z Wierzbic i sporo młodzieży. 

– To był wieczór i noc pełna pątników z krzyżami na Ślęży, ponieważ wtedy też odbywała się Ekstremalna Droga Krzyżowa. Jak Jezus wchodził na Golgotę, my wchodziliśmy na Ślęże – to bardzo symboliczne. Na szczycie góry znajduje się kościół pw. Nawiedzenia św. Elżbiety. Maryja przyszła z błogosławieństwem do swojej kuzynki, a na w tym świecie teraz ludzie idą do siebie z przekleństwem. Popatrzmy na to, co dzieje się na Ukrainie. My wchodziliśmy na górę pełną błogosławieństw i o to błogosławieństwo prosiliśmy – relacjonuje ks. Jakub Bartczak, wikariusz parafii Sulistrowice.

Uczestnicy nabożeństwa modlili się o pokój na świecie.

Multimedialna Droga Krzyżowa będzie miała swoją kontynuację. 4 maja na Ślężę organizowana jest w ten sam sposób i tą samą trasą Droga Światła. 

Źródło: wroclaw.gosc.pl / Maciej Rajfur

Multimedialna Droga Krzyżowa na Ślężę [NIEDZIELA]

Około 200 osób wzięło udział w Multimedialnej Drodze Krzyżowej z Przełęczy Tąpadła  na Górę Ślężę w wersji multimedialnej? Na zakończenie nabożeństwa w kościele na Ślęży odprawiona została Msza św., której przewodniczył ks. Adam Woźniak z parafii Wiry [diecezja świdnicka].

 – Stacje drogi krzyżowej wyświetlane były na przenośnym projektorze. W przygotowania zaangażowały się dwie parafie z pogranicza archidiecezji wrocławskiej oraz diecezji świdnickiej – Parafia Sulistrowice i Parafia Wiry. Drogę Krzyżową prowadził ks. Adam Woźniak, proboszcz z Wir. Nabożeństwo to odbywa się już od wielu lat. Jest to dla nas ogromne wydarzenie, które pomaga nam przeżywać czas Wielkiego Postu – mówi ks. Ryszard Staszak, proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sulistrowicach.

Do uczestnictwa w tym nabożeństwie zaproszeni byli wszyscy, niezależnie do miejsca zamieszkania. Dlatego też w tą wspólną modlitwę włączyły się także grupy z Wrocławia i innych okolicznych miejscowości. 
Podczas Mszy św. ks. Adam Woźniak podkreślił aspekt nawiedzenia. Tu podkreślony został aspekt motywacji wejścia na Górę Ślężę. Bo przecież modlitwa drogą krzyżową ma określony cel i przynosi konkretne owoce. Zatem osoby, które przybyły na Ślężę nawiedzają to miejsce z pobudek religijnych i chcą spędzić ten czas z Panem Bogiem. Mówił także o różnicy między błogosławieństwem a przekleństwem. Pokazał je na podstawie wojny na Ukrainie. Wskazują, że uczestnicy drogi krzyżowej przybyli ze słowami błogosławieństw, a rosjanie atakujący Ukrainę idą ze słowami przekleństwa. 

– Góra Ślęża nazywana jest także Górą Tabor. To miejsce wielu nawróceń i wielu wydarzeń m.in. spotkań młodzieży. Cieszymy się bardzo, że na nasze zaproszenie odpowiedziało tak wiele osób i chciało się razem z nami modlić. Najpierw wyruszyli pielgrzymi na Ekstremalną Drogę Krzyżową, później Multimedialna Droga Krzyżowa. W międzyczasie była jeszcze obecna grupa z Wrocławia, która indywidualnie odprawiała Drogę Krzyżową. To wielka radość. Słyszymy w mediach, że społeczeństwo się laicyzuje, ale widok ludzi modlących się pokazuje, że ludzie modlą się i chcą brać udział w takich wydarzeniach – podkreśla ks. Ryszard Staszak. 

Źródło: niedziela.pl