PAPIEŻ FRANCISZEK WSPOMINA ŚDM W KRAKOWIE

„Zachęcam wszystkich – a zwłaszcza młodych – aby w mocy Ducha Świętego nieśli z odwagą i entuzjazmem Ewangelię Chrystusa przyszłym pokoleniom” – powiedział Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej, zwracając się do pielgrzymów polskich obecnych w auli Pawła VI. Papież nawiązał do piątej rocznicy Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.

Słowa Ojca Świętego:

Serdecznie pozdrawiam Polaków. Z żywą pamięcią czasu łaski, jaki pięć lat temu przeżywaliśmy w Krakowie podczas Światowych Dni Młodzieży, zachęcam wszystkich – a zwłaszcza młodych – aby w mocy Ducha Świętego nieśli z odwagą i entuzjazmem Ewangelię Chrystusa przyszłym pokoleniom. Z serca wam błogosławię!

Papieską katechezę streścił po polsku ks. prał. Paweł Ptasznik, kapłan Archidiecezji Krakowskiej z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej:

Pisząc do chrześcijan w Rzymie, św. Paweł przedstawia się jako „sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej” (Rz 1, 1). Ma świadomość, że został „wybrany”, aby nieść Ewangelię wszystkim, i nie może czynić nic innego, jak tylko poświęcić się całkowicie tej misji.

Dla niego Ewangelia jest kerygmatem, głoszeniem śmierci i zmartwychwstania Jezusa jako źródła zbawienia. Ewangelia, która wyraża się w czterech czasownikach: „Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, został pogrzebany, zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: i ukazał się Kefasowi” (1 Kor 15, 3-5). Ta Ewangelia jest wypełnieniem obietnic i zbawieniem oferowanym wszystkim ludziom. Kto ją przyjmuje zostaje pojednany z Bogiem, jest przyjęty jako prawdziwy syn i otrzymuje dziedzictwo życia wiecznego. Dlatego Apostoł nie potrafi znaleźć wyjaśnienia, dlaczego Galaci myślą o przyjęciu innej „ewangelii”. Ewangelia jest tylko jedna – ta, którą głosił on sam i inni apostołowie – jest to Ewangelia Jezusa Chrystusa.

Żródło: KAI

120. rocznica urodzin kard. Wyszyńskiego. Ks. Bortkiewicz: Prymas Tysiąclecia uważał rewolucje za odrzucenie Bożego Ładu

W wakacyjnym numerze „Wpisu” ukazał się szczególnie aktualny artykuł ks. prof. Pawła Bortkiewicza, który pięć tygodni przez beatyfikacją Prymasa Tysiąclecia przedstawia tego wielkiego przywódcę Kościoła w Polsce jako wybitnego i proroczego myśliciela. Kanwą do tych rozważań jest najnowsze dzieło prof. Grzegorza Kucharczyka, które pojawiło się właśnie na rynku w pięknym opracowaniu Białego Kruka.

Zmiana terminu beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego nie oznaczała jakiegoś braku wymogów w stosunku do samego Prymasa Tysiąclecia. Zapewne raczej Bóg dawał nam znak, że my sami potrzebujemy dojrzeć do pełnego zrozumienia tej beatyfikacji, jej wielkiej, szczególnej roli. Jestem głęboko przekonany, że właśnie taką pomocą w naszym dojrzewaniu do zrozumienia znaku obecności prymasa Wyszyńskiego w minionych dziejach, ale także w naszej współczesności i w przyszłości, jest właśnie kolejna publikacja prof. Grzegorza Kucharczyka pt. „Odsiecz z nieba”. Autor wybrał bardzo intrygujący klucz do sportretowania Prymasa Tysiąclecia: zagadnienie rewolucji. Rewolucji, która jest – jak zauważa – odrzuceniem Bożego ładu, jest wyrzuceniem Boga za zatrzaśnięte przed Nim drzwi ludzkiego życia, jest tworzeniem wspólnoty bez Chrystusa, a nawet wbrew Chrystusowi.

Przywołana została bardzo interesująca definicja rewolucji autorstwa młodego ks. dr. Stefana Wyszyńskiego:

Rewolucja nigdy nie jest zjawiskiem nieoczekiwanym, czymś nieprzewidzianym, nagłym, jej zbliżanie się można poznać po pewnych znakach ją poprzedzających. Rewolucja jest zorganizowanym barbarzyństwem, do którego tak łatwo się nie schodzi, jeśli przedtem długotrwała praca rozkładowa nie dokona ewolucji wewnętrznej w dół. Ten proces może być powstrzymany tylko wtedy, gdy siłom rozkładowym przeciwstawi się całe społeczeństwo mocą swego zdrowego ducha.

Bardzo interesujące jest powiązanie rewolucji z symptomami jej czasu, ukazanie jej jako zorganizowanego i planowanego barbarzyństwa. Rewolucja uzewnętrznia proces wewnętrznego rozkładu społecznego. Właśnie definicja rewolucji staje się bardzo ciekawym intelektualnie kryterium spojrzenia na posługę prymasowską kard. Wyszyńskiego. Kryterium to zarazem pozwala dostrzec niezwykłą aktualność prymasowskiej myśli i posługi duszpasterskiej w odniesieniu do naszej współczesności.

Prof. Kucharczyk wymienia cztery tematy rewolucyjne, które znalazły swoje zróżnicowane miejsce w przepowiadaniu prymasa Wyszyńskiego. Pierwszy z nich jest temat protestanckiej reformacji, temat, który odsłania nie tylko wydarzenie historycznego protestu Marcina Lutra, ale ukazuje pewien styl myślenia reformatorskiego w stosunku do Kościoła. Prymas Wyszyński stosunkowo wnikliwie analizował w swoich wypowiedziach wydarzenia historyczne i czynił to w sposób bardzo głęboki, komentując na przykład Hołd Pruski z 1525 roku. Zwracał uwagę na ostrzeżenia kierowane pod adresem króla polskiego przez arcybiskupa Jana Łaskiego i wraz z nim przestrzegał, że „za cenę niewierności Bogu nie można ubezpieczać ani narodu, ani państwa” [Prusy zostały zhołdowane, ale zarazem zaakceptowane przez Zygmunta Starego jako świeckie państwo luterańskie – przyp. red.].

Prof. Kucharczyk przypomina pośrednio rozwój reformacji, przywołując postać króla szczególnego rewolucjonisty Henryka VIII, ogłaszającego się głową Kościoła w Anglii, co oznaczało w praktyce prawo do narzucania poddanym swojej religii. Ta zasada – cuius regio, eius religio, czyj kraj, tego religia – została wpisana w uchwały sejmu niemieckiej Rzeszy w 1555 roku w Augsburgu. Było to de facto zerwanie z odwieczną tradycją o istnieniu Bożego ładu. W tym sensie była to zasada najgłębiej rewolucyjna.

Kard. Wyszyński nie wahał się określić jej „zasadą przyznającą władzy państwowej prawo interwencji w sumienia ludzkie”. Nie wahał się łączyć także powstania „nieludzkiej doktryny ‘cuius regio eius religio'” z „myśleniem zbyt indywidualistycznym, niehumanistycznym, które zapomina, że religia, sumienie i prawa człowieka są tak nienaruszalne, iż najpotężniejszy władca nie ma tutaj nic do powiedzenia”.

Właśnie ten sposób przedstawiania interpretacji wydarzeń reformacji dokonywanych przez prymasa Wyszyńskiego, człowieka, który był w „głębi Tysiąclecia”, pozwala prof. Kucharczykowi dostrzec aktualność analizy „fałszywego chrześcijaństwa” prezentowanego przez nurty historycznej reformacji. Ale zarazem pozwala dostrzec aktualność krytyki prymasowskiej w odniesieniu do współczesności. Nietrudno bowiem zauważyć pojawiające się we współczesnym Kościele powszechnym, ale przecież także przenikające do Kościoła w Polsce, trendy o charakterze naśladownictwa reformacji. Stanowią one w gruncie rzeczy głęboki symptom kryzysu myślenia o Kościele. W tym kontekście spojrzenie prymasa Wyszyńskiego, które służyło ocaleniu tożsamości Kościoła katolickiego, pozostaje do dziś niezmiernie aktualne.

Druga rewolucja odsłaniana w nauczaniu prymasa Wyszyńskiego to rewolucja laicyzmu, będąca osiągnięciem propagowanej i dzisiaj rewolucji francuskiej. Autor przywołuje na wstępie zapomniane znamię tej rewolucji, jakim było pierwsze w dziejach nowożytnej Europy ludobójstwo, które dokonało się za sprawą rewolucyjnej republiki francuskiej w odniesieniu do wandejskich chłopów [ok. 300 tys. umęczonych i zamordowanych – przyp. red.].

Prymas Wyszyński nie podejmował rozbudowanej refleksji na temat rewolucji francuskiej. O jego ocenie mogą jednak świadczyć lapidarne, ale bardzo zdecydowane zdania, jak choćby to:

Można by snuć na ten temat przeciwne myśli, jak snuł je [Auguste] Rodin przed zamkniętymi, zniszczonymi przestępczą rewolucją francuską – nazywaną niekiedy „wielką” –drzwiami katedr. Trzeba odczuć ducha tych świątyń. Tam krzyczą kamienie ze ścian.

O wiele więcej uwagi Prymas poświęcił konsekwencjom rewolucji francuskiej, w tym tak bardzo nośnemu hasłu „rozdziału Kościoła od państwa”. To hasło, jak przypomina prof. Kucharczyk, podjęte w XIX wieku przez ruchy liberalne, przybrało formę restrykcji prawnych wymierzonych w prawo Kościoła do prowadzenia własnych instytucji edukacyjnych, obecności nauki religii w szkołach publicznych, obecności symboli wiary chrześcijańskiej w miejscach publicznych.

Ten swoisty proces dezynfekcji życia publicznego z religii wyrażał się w dziewiętnastowiecznych wojnach o oblicze kultury (Kulturkampf), które po 1848 roku przetaczały się przez Europę od Piemontu przez Rzeszę Niemiecką, III Republikę Francuską po Portugalię. Elementem tej wojny było gwałcenie podstawowych wolności obywatelskich i cały szereg praktyk kojarzących się z działaniem totalitarnego państwa. Znalazły one swój wyraz w dwudziestowiecznych totalitaryzmach, jednoznacznie ocenionych krytycznie i potępionych przez papieży Piusa XI i Piusa XII.

Pierwsze z tych orzeczeń papieskich przypadały na pierwsze lata posługiwania kapłańskiego i rozwoju naukowego ks. dr. Stefana Wyszyńskiego. Miały więc dla niego charakter formacyjny. Znajdowały także swój wyraz w nauczaniu przedwojennymi i bezpośrednio powojennym wielkiego prymasa Polski kard. Augusta Hlonda (1881–1948). (…)

Ze względu na kontekst ustrojowy powojennej Polski szczególnie mocno sprzeciwiał się programowej ideologii laicyzmu traktującej moralność i religię jako sprawy tylko prywatne. Przypominał o społecznym wymiarze religii. Jak niezwykle aktualnie brzmią jego słowa „Nieraz mówi się: moja religia jest rzeczą prywatną. Nie, bracie kochany. To największa pomyłka! Ty wcale nie jesteś osobą prywatną. Nie jest prywatną rzeczą nawet to, co się w Tobie dzieje, bo dotyczy każdego z nas. Ja jestem osobiście zainteresowany tym, co się dzieje w tobie, a ty jesteś zainteresowany tym, co się dzieje we mnie i kim ja jestem”. Prymas jednoznacznie bronił narodu przed bakcylem zobojętnienia na sprawy Boże, przed religijną bylejakością bez wyrazu.

Niezwykle wymowne pozostaje stwierdzenie Prymasa, że „wrzucone dzisiaj hasło” rozdziału Kościoła i państwa „jest próbą przeprowadzenia linii: tu Kościół, tam państwo – to znaczy Naród. Spróbujcie to uczynić, sprawdźcie, czy to się wam uda. Będzie to praca najbardziej nierozumna, tak jak byście chcieli żywego i żyjącego człowieka rozdzielić i powiedzieć: to dusza, to ciało. A przecież wszędzie jest dusza i wszędzie jest ciało”.

Przeciwstawiając się rozdzieleniu Kościoła od państwa, Prymas równie jednoznacznie przeciwstawiał się sprywatyzowaniu moralności i religii. Niewątpliwie krytyka i walka kardynała Wyszyńskiego z ideologią komunistyczną jest jedną z najbardziej zapamiętanych kart historii jego posługiwania. Wielką zasługą prof. Kucharczyka jest po pierwsze syntetyczne przypomnienie tego zmagania, po drugie ukazanie kształtowania się poglądów Stefana Wyszyńskiego na rewolucję i ideologię marksistowską w szczególności, poprzez odsłonięcie wczesnych jego wypowiedzi, często jeszcze z okresu II RP.

O ile druga rewolucja, z którą mierzył się kard. Wyszyński, dotyczyła sfery ideologii komunistycznej, o tyle w trzecim rozdziale prof. Kucharczyk przedstawia stosunek Prymasa do rewolucji komunistycznej i niemieckiego narodowego socjalizmu. Autor przypomina absolutnie jednoznaczne stanowisko prymasa Wyszyńskiego wobec politycznego systemu komunistycznego: „W naszej ojczyźnie dzieją się czasem rzeczy, które trudno jest zrozumieć po ludzku, bo chyba nie są to sprawy czysto ludzkie ani polityczne. To raczej jakaś mistyka zła, o czym jeszcze w raju mówił Bóg do Adama i Ewy: Położę nieprzyjaźń między Niewiastą i Nasieniem Jej, a tobą i twoim nasieniem, szatanie”. (…)

Nie bez znaczenia jest także usytuowanie zmagania z rewolucją komunistyczną w sferze walki kulturowej, której rdzeniem jest programowa laicyzacja – odrzucenie Boga i religii z realnego życia ludzkiego. Bardzo ważnym akcentem przywołanym przez prof. Kucharczyka jest znamienna krytyka części elit intelektualnych kolaborujących z ideologią komunistyczną, dokonana przez prymasa Wyszyńskiego. Autor, przytaczając krytyczną opinię Stefana Wyszyńskiego o uczciwości intelektualnej niektórych przedstawicieli elit, jednoznacznie zwraca uwagę na genialną wręcz trafność sądów Prymasa, a zarazem jego bezkompromisowość ocen.

Ta bezkompromisowość wiązała się z bezwzględną uczciwością intelektualną, która sprawiała, że kard. Wyszyński, w przeciwieństwie do wielu innych postaci swojej epoki, nie miał najmniejszych potrzeb rewidowania swoich poglądów czy dokonywania jakichkolwiek konwersji intelektualnych w zakresie oceny komunizmu. Przywołanie syntezy krytyki komunizmu dokonanej przez prymasa Wyszyńskiego jest samo w sobie bezcennym fragmentem recenzowanego tu tomu. Zwłaszcza w dobie, w której ideologia marksistowska wraz z jej implikacjami rewolucji komunistycznej wraca ze wzmożoną siłą w przestrzeń zmagań cywilizacyjnych. Śmiem twierdzić, że lektura tej syntezy myśli sowietologicznej prymasa Wyszyńskiego powinna stać się niezbywalnym elementem współczesnej edukacji.

Z oczywistych względów kard. Wyszyński bardzo mocno koncentrował swoją uwagę pasterską na ocenie zbrodniczych działań Niemiec hitlerowskich w stosunku do narodu i państwa polskiego. Podkreślał przy tym skalę barbarzyństwa dokonanego przez regularną armię niemiecką, której bezprecedensowym wyrazem było zniszczenie niemal wszystkich świątyń w stolicy Polski. Zwracał zarazem uwagę – co wydobywa prof. Kucharczyk – że nie sposób tego barbarzyństwa cywilizacyjnego oderwać od znamiennego antykatolicyzmu.

Raz jeszcze wypada zauważyć, że o ile w jakimś stopniu powszechne są krytyczne wypowiedzi prymasa Wyszyńskiego na temat komunizmu i z pewnością nie zaskakuje jego ocena narodowego socjalizmu, o tyle jego wypowiedzi na temat rewolucji lat 1960. pozostają bardzo mało znane. Tymczasem już w 1967 roku kardynał Wyszyński zauważył istnienie „dwóch komunizmów – materialistycznego, oficjalnego i tego drugiego, nieoficjalnego. (…) Ciekawa rzecz, że w tym najbardziej oryginalnym ‘autentycznym’ komunizmie, ogłasza się prymat materii, a w tym drugim ogłasza się, na swój sposób rozumiany, prymat ducha. W oficjalnym, długomilowym, nas obowiązującym, mówi się o przemianie świata przez przebudowę struktur gospodarczych, a tam się mówi zupełnie o czym innym – o przemianie człowieka. Jedni mówią: przemienimy człowieka, gdy przebudujemy całą bazę materialną, z której jak krokusy na halach z wypoczętej ziemi wyrosną piękne kwiaty: nowa kultura, nowa moralność i tak dalej. Inni mówią na odwrót – nie uda się realizować marksizmu, jeżeli się naprzód nie odmieni człowieka. Tak uczy ‘nieoficjalny’ komunizm, w którym się dopełnia rewolucja młodych”.

Wypowiedź prymasa Wyszyńskiego miała miejsce rok przed wstrząsem kulturowym, cywilizacyjnym, moralnym i politycznym (eksplodującym tzw. rewolucją seksualną), którego skutków dzisiaj doświadczamy w sposób wręcz zdumiewający. (…)

Problem właściwej interpretacji Soboru Watykańskiego II, rzeczywistego wykorzystania jego źródeł w postaci dokumentów, właściwa interpretacja ducha soborowego – te tematy podjęte przez prof. Kucharczyka w sposób zwięzły, ale zarazem trafiający w samo sedno zaistniałego dramatu w Kościele pozwalają jednocześnie dostrzec wielkość i geniusz prymasa Wyszyńskiego, który w dobie przemian posoborowych potrafił ocalić Kościół Katolicki w Polsce również przed fałszywymi reformami.

Wielką zasługą dzieła prof. Kucharczyka jest wskazanie roli prymasa Wyszyńskiego w odniesieniu do bardzo ważnych historycznych tematów związanych z dziejami Kościoła. Jednak wydaje się, że jeszcze większym walorem tej pracy jest uzmysłowienie czytelnikowi, że „przeszłość jest to dziś, tylko cokolwiek dalej”.

Wczytując się w krytyczne głosy prymasa Wyszyńskiego na temat tendencji reformatorskich w duchu protestantyzmu, dotyczących Kościoła, możemy odnieść ten głos zarówno do postulatów tak zwanej „drogi synodalnej” w Niemczech, jak i prób implementacji tej drogi poprzez tzw. Kongres katoliczek i katolików w Polsce. Możemy się przekonać, że tego typu reforma Kościoła w sposób jednoznacznie pewny prowadzi do Jego okaleczenia i zranienia.

Wczytując się z kolei w krytykę ideologii komunistycznej opartej na programach laicystycznych, jednoznacznie możemy podjąć interpretację bardzo modnych dzisiaj tendencji odbierających Kościołowi prawo głosu w kwestiach publicznych. Nie sposób uniknąć wrażenia, że tego typu tendencje stają się w istocie wyrazem nie tylko kneblowania głosu Kościoła, ale także nabierają cech działań totalitarnych. Zapoznając się z opiniami dotyczącymi stosunku Prymasa do totalitarnych systemów państwowych, możemy także sięgnąć do mniej lub bardziej czytelnych analogii związanych z niektórymi propagowanymi współczesnymi ideami. Ale warto także dostrzec w opracowaniu prof. Kucharczyka pewne inne elementy sporu, które dzisiaj angażują opinię publiczną. Chociażby te, które dotyczą skali ogromnych zniszczeń dokonanych przez totalitaryzm niemiecki w odniesieniu do narodu i kultury polskiej.

Wreszcie warto wsłuchać się w przypomniane profetyczne głosy prymasa Wyszyńskiego dotyczące początków wojny kulturowej na Zachodzie. To właśnie ten front rewolucji jest dzisiaj najbardziej aktualny i najbardziej zagrażający. (…)

Prof. Kucharczyk w samym tytule i we wprowadzeniu do swojej monografii zwraca uwagę na niezwykły znak czasu, jakim jest data beatyfikacji prymasa Wyszyńskiego. 12 września to dzień rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej. Należy mieć głęboką nadzieję, że podjęcie wielkiej spuścizny prymasa Wyszyńskiego walczącego z wielopostaciową rewolucją, niszczącą ład Boży, może i bezwzględnie powinno stać się inspiracją dla współczesnej walki katolików w Polsce, w Europie, świecie, ale także i wewnątrz samego Kościoła.

Ta monografia powinna stać się lekturą obowiązkową dla katolików świadomych swojej wiary. W sposób szczególny, jak się wydaje, powinna być przedmiotem głębokiej refleksji dla pasterzy Kościoła w Polsce.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz, miesięcznik Wpis

Źródło: wpolityce.pl

„Polska urośnie do znaczenia i potęgi moralnej. Będzie natchnieniem przyszłości Europy”. Plan odbudowy Polski Prymasa Hlonda w 140. r. jego urodzin

140 lat temu, 5 lipca 1881 roku, urodził się August Hlond – wybitny kapłan, Prymas Polski, który prowadząc Rzeczpospolitą przez najtrudniejsze momenty dziejowe, nie przestawał wierzyć w siłę polskiego narodu. Jego przesłanie uderza aktualnością. Czym jest życie społeczne, polityczne, gospodarcze? Jakie wartości tworzą zdrowy naród? Jaką drogą doprowadzić kraj do godnego obywateli sukcesu? Stawiał trudne pytania i odważnie na nie odpowiadał.

Prymas Hlond był nie tylko wybitnym kapłanem, ale i zdolnym i pracowitym intelektualistą. Mając 19 lat, uzyskał doktorat z filozofii i teologii. Został uformowany i wychowany przez salezjanów. W 1919 r. poznał w Wiedniu nuncjusza papieskiego w Warszawie Achilla Rattiego, z którym się zaprzyjaźnił. Trzy lata później Ratti został papieżem. Jako Pius XI mianował Hlonda administratorem apostolskim na Śląsku. W 1925 r. oddał mu w opiekę nowoutworzoną diecezję katowicką, ustanawiając go biskupem śląskim. Rok później Pius powołał bp. Hlonda na prymasa Polski. W 1927 r. został kardynałem.

Prymas Hlond widział jasno widział zagrożenia tak polityczne, jak i społeczne. Zdecydowanie i jednoznacznie krytykował wolnomularstwo, które za jego czasów stanowiło potężną siłę. Mając w pamięci doprowadzenia przez francuską masonerię do rozdziału państwa od Kościoła w 1905 r., obawiał się, że w Polsce może stać się podobnie.

Wyprzeć się ma Polska na wszystkich szczeblach hierarchii państwowej każdego bezprawia, każdej anarchii, każdego rozkładu… A przede wszystkim zerwać powinna Polska z masonerią, której ostatecznym celem jest systematyczne usuwanie Ducha Chrystusowego z życia narodu. Tym więcej zaś musi zerwać z nią Polska, że masoneria to konspiracja zagraniczna, której nie tylko na Polsce nic nie zależy, ale która potężnej Polski nie chce. Narody, które odnalazły drogę do swego odrodzenia, rozprawiają się olbrzymim wysiłkiem z masonerią i odczuwają to jakby ożywczy powiew w swym narodowym życiu. I w takiej chwili my mamy zaprzedać się w wolnomularską niewolę? Czyż naprawdę mamy powtarzać błędy innych ludów i w zaraniu swojego bytu kłaść dobrowolnie kark w masońską pętlicę, ażeby później, po szkodach nieobliczalnych, z ogromnym trudem i z niepewnym powodzeniem spod wolnomularstwa się wyzwolić? Zerwać z laicyzmem znaczy w pierwszym rzędzie zrzucić masońskie kiełzna. Zrzucić je powinni wszyscy i na wszystkich stanowiskach, mimo ponętnych widoków kariery i powodzenia

— mówił Prymas Hlond na Zjeździe Katolickim w Poznaniu, 6 listopada 1926 r. Jasno stawiał sprawę stosunku Kościoła do państwa i demaskował niezwykle niebezpieczną działalność masonerii:

Podejrzenia, utrudnianie pracy, podkopywanie powagi, intrygi, nadzór policyjny i tyle innych, nieraz mało szlachetnych sposobów utrudniania pracy Kościoła – to nierzadko praktyki tych kół wolnomyślnych i wolnomularskich, które powodowane chorobliwą nienawiścią do Kościoła, gotowe poświęcić nawet bardzo wielkie wartości moralne narodu i kraju, byle skłócić państwo i Kościół.

Ośrodki masońskie propagowały wówczas silnie ustawodawstwo wymierzone w rodzinę. Proponowały legalizację wolnych związków, pornografii, aborcji i antykoncepcji, twierdząc, że katolickie zasady moralne ograniczają wolność człowieka. Dziś, mimo że pojawiły się nowe metody, nowe środki i nowe twarze, cel pozostał niezmienny.

Prymas Hlond miał głęboką świadomość duchowego potencjału, zakorzenionego w polskich duszach. W swoich notatkach z lat wojennych zawarł program „Nowej Polski”. Miał on służyć odrodzeniu duchowemu, społecznemu, politycznemu, gospodarczemu i kulturalnemu.

Trzeba przywrócić narodowi nowy kapitał religijny, bez obciążenia, bez hipotek, bez serwitutów na rzecz liberalizmu, trzeba wnieść w naród potężny ferment duchowy, który by odbudował wartości duchowe i moralne, które znikły w ostatnich latach w niektórych sferach, wyrażając się fasonem i formą bez treści w duszy

— pisał, podkreślając że jednym z „najpilniejszych zadań katolicyzmu jest odlaicyzowanie państwa i oddanie go Chrystusowi Królowi”. Zaznaczał, że sumienie chrześcijańskie nie może być podzielone – bo „to prowadzi do zaniku charakterów, do anarchii moralnej i do katastrof”.

Stanowczo apelował o tworzenie wartościowej kultury. Ganił swobodę obyczajów i upadający poziom mediów. W wielkopostnym liście pasterskim z 1936 r. pisał:

Nie mogę tu pominąć zadania prasy. Nie mam na myśli pism, które są organami pornografii. Takie wydawnictwa powinniśmy bezwzględnie rugować, jako czynnik rozkładowy. Chodzi mi raczej o te pisma, które chcą być pismami społeczeństwa katolickiego. Czy jest w nich na miejscu to rozmazywanie sensacyjnych skandalów? Po co to wtajemniczanie w buduarowe, tak mało wyszukane sekrety gwiazd filmowych i królowych piękności. A te wykolejenia w dziale powieściowym, a te fatalne krytyki literackie… te niewiarygodne dodatki romansowe! Ze wstydem odkładamy nieraz dziennik i serdecznie gniewamy się na redaktorów, że nie mają względu na katolicką kulturę czytelnika… Wreszcie słówko o literaturze… Jakżeż strasznie zaważyła na rozwoju ducha ludzkiego literatura skąpana w lubieży!… Strasznym obciążeniem dla ducha polskiego jest literatura, kładąca nacisk na seksualną stronę życia, literatura jakby zastrzeżona negacji cnót rodzinnych, rozwodom, zdradzie małżeńskiej, bezwstydowi, zboczeniu… Bezwzględnie oddalajmy od domów i bibliotek zgniliznę, choćby z firmą geniusza.

Rzucał też jasne światło na życie gospodarcze i społeczno-polityczne. Wzywał do uruchomienia przemysłu i przystosowania go do potrzeb Polski. Podkreślał, że wszystkie interesy państwa muszą być podporządkowane interesowi narodu, a żeby tak się stało, muszą spoczywać w rękach ludzi kompetentnych, czystych i pilnujących surowo, by bałagan, bezkarność, spekulacja i wyzysk nie podkopywały życia ekonomicznego narodu. Wzywał do tworzenia małych i średnich przedsiębiorstw oraz warsztatów rzemieślniczych, aby ograniczyć import. Przestrzegał przed pożyczaniem pieniędzy z zagranicy. Podkreślał znaczenie rolnictwa, nakazywał sprawiedliwość społeczną, by „wysokie ceny przemysłowe nie skazywały na nędzę wieśniaków, którym się nędznie płaci za produkty rolne”.

Nie tracił siły nawet wtedy, gdy kataklizm II wojny światowej zapukał do polskich drzwi.

Nie zginęłaś Polsko! Nie zginęłaś, bo nie umarł Bóg. Bóg nie umarł i w swym czasie wkroczy w wielką rozprawę ludów i po swojemu przemówi. Z Jego woli, w chwale i potędze zmartwychwstaniesz i szczęśliwa żyć będziesz, najdroższa Polsko – męczennico

— mówił Prymas Hlond na antenie Radia Watykańskiego we wrześniu 1939 roku.

Chciał Polski silnej, moralnej, wiernej. Podkreślał, że plan odbudowy kraju to misja z długoletnią perspektywą. Podkreślał, że musi być zakorzeniony w chrześcijańskim dziedzictwie narodu. Zawierzał Ojczyznę Matce Bożej i apelował o codzienną modlitwę różańcową w intencji Polski. Podczas swojego pobytu w Lourdes w 1940 roku notował swoje rozważania o Polsce, która miotana była wówczas dramatem wojny.

Zbawiciel umiłował wielce Polskę i uczyni ją matką wielkiego pokolenia. Państwo zostanie rozbite i jak słabe niemowlę błagać będzie o pomoc i opiekę Matki swojej. Zgubne jest dla Polski naśladowanie bezbożnych w ich czynach grzesznych i złach. Polska ma zachować swą wiarę, czystość obyczajów, szczere i gorące nabożeństwo do Matki Bożej i całkowite zerwanie wszelkich stosunków, które przeszkadzają jej w dążeniu do prawdziwej wielkości. Polska nie powinna chcieć stać się narodem modnym, bo moda postępowa to fałsz i obłuda w stosunku do Boga. Codziennie, we wszystkich kościołach ma być odmawiany różaniec za Ojczyznę. Jedyna broń, której Polska używając, odniesie zwycięstwo, jest różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi inne narody będą karane za swą niewierność wobec Boga…

— pisał Prymas Polski, zachęcając Polaków do zawierzenia się i oddania Matce Bożej.

Potencjał powojennej Polski został zmiażdżony przez kolejny zbrodniczy system. Wydawało się, że z tej śmierci naród już nie powstanie. Prymas Hlond do końca swoich dni mówił jednak o zwycięstwie.

Nie ma sytuacji, w której by chrześcijanin musiał przyznać, że wszystko stracone. Wiecznie rodzi się cud nowego życia. Ośrodek ciężkości świata przesuwa się stanowczo, mimo pozorów, ku sferze ducha. Ludy zmęczone gorączką doczesności pragną prawdy i ukojenia z góry. Pokolenia dźwigają się z poziomości. Idą ku zmartwychwstaniu. Na czele kroczy Polska, skupiona w swych tajemnicach bólu i pokuty. Idzie ku swej Wielkanocy, ku najświetniejszemu okresowi swych dziejów, który może zbiegnie się z Piotrowym nowym niebem i nową ziemią, gdzie mieszkać będzie sprawiedliwość

— przekonywał w orędziu wielkanocnym w 1948 roku.

Wielokrotnie powtarzał, że widzi dziejową rolę Polski w kształtowaniu Europy. W liście Episkopatu Polski z 18 lutego 1946 r. pisał tak:

To, cośmy przeżywali, nie było przypadkiem i przypadkiem skończyć się nie może […]. Jako naród srodze upokorzony, najbardziej zdeptany i najwięcej wyniszczony, niewątpliwie powołani jesteśmy przez Opatrzność do wielkości […]. Jeżeli pójdziemy po linii planów Bożych i do niej dostosujemy swe życie, wkroczymy w świetny okres dziejów polskich, jeżeli porzucimy drogę Opatrzności i odstąpimy od Boga, pójdziemy ku nowym katastrofom […]. Bóg nas na to pozostawił przy życiu i sposobi nas do zadań w przyszłości, byśmy jako naród byli światu wzorem zdrowego chrześcijańskiego życia zbiorowego, a jako jednostki budowali się wzajemnie przykładem szczerych cnót ewangelicznych. Bez wahania decydujemy się pójść w przyszłość z Bogiem. Jutro Polski będzie wielkie i szczęśliwe, bo oparte na trwałych wartościach moralnych narodu i opromienione łaską oraz błogosławieństwem Stwórcy (…).

Polska urośnie do znaczenia i potęgi moralnej i będzie natchnieniem przyszłości Europy, jeżeli nie ulegnie bezbożnictwu, a w rozgrywce pozostanie niezachwianie po stronie Boga. Jako promieniujący ośrodek chrześcijański Polska będzie powagą i może odegrać rolę wzoru oraz pośredniczki oczekiwanego braterstwa narodów, którego samą li tylko grą dyplomatyczną zbudować niepodobna. Na rozstaju dziejowym Polska nie powinna się przeto zawahać, nie powinna zbaczać ze swej drogi, lecz iść za swym powołaniem, nie uczyć się zła od nikogo, a wszystkim podawać naukę prawdy i dobra.

— apelował Prymas Polski w 1946 roku. 8 września 1946 na Jasnej Górze oddał naród polski Niepokalanemu Sercu Maryi Panny. Dwa lata później zmarł w warszawskim szpitalu sióstr Elżbietanek. Zostawił Polaków z przesłaniem, że Polska zwycięży. Ale zwycięstwo przyjdzie przez Maryję.


Źródło: https://wpolityce.pl/

W służbie Bogu, Kościołowi i ludziom

Swój jubileusz obchodziła parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sulistrowicach. Nie była to jednak jedyna okazja do świętowania.

Ks. Łukasz Romańczuk

Rejony Góry Ślęży należą do jednych z najpiękniejszych miejsc archidiecezji wrocławskiej. U podnóża góry w Sulistrowicach znajduje się kościół, który 30 lat temu został ustanowiony parafialnym. Od tego czasu wiele się zmieniło w tej niewielkiej parafii. 

Był 12 września 1991 r. Tego dnia został wydany dekret, który wyodrębnił parafię Sulistrowice z terenu parafii św. Jakuba Apostoła w Sobótce. Jej pierwszym i jak do tej pory jedynym proboszczem został ks. prał. Ryszard Staszak. 30 lat temu liczba wiernych wynosiła 576 stałych mieszkańców, którzy mieli swoje korzenie głównie na Kresach Wschodnich, Wołyniu, ale także w innych częściach kraju. Dziś parafia liczy 1100 osób.

– Początkowo w budynku gdzie obecnie mieści się plebania, miał powstać ośrodek rekolekcyjny. Podczas budowy padła jednak propozycja, aby powstała tutaj parafia. Z entuzjazmem przyjąłem tę decyzję, a w tym roku mija 30 pięknych lat od utworzenia tej placówki. Pan Bóg sprawił, że nasza parafia nieustannie się rozrasta. Od zawsze z posługi duszpasterskiej korzystali tutaj w czasie urlopu mieszkańcy domków letniskowych oraz miłośnicy ziemi ślężańskiej – zaznacza ks. Ryszard Staszak, proboszcz parafii i dodaje:

– Ogromne wsparcie dla tego miejsca płynęło od śp. bp. Józefa Pazdura, a dziś możemy cieszyć się z wielkiej życzliwości naszego abp. Józefa Kupnego. 

W 1993 r. bp Pazdur poświęcił plac pod budowę świątyni Matki Bożej Dobrej Rady z pragnieniem, aby spotykały się tutaj małżeństwa i rodziny. Zgodnie z wolą śp. biskupa realizujemy to. Kościół w Sulistrowiczkach został poświęcony w 2000 r., a niedawno nasz ks. metropolita podniósł go do rangi sanktuarium – opowiada ks. Staszak. 

Kolejnym krokiem do rozwoju parafii było przyłączenie wsi Strzegomiany. W 2004 r. ks. Ryszard wraz z mieszkańcami ukończyli budowę kościoła. W 2012 r. parafia otrzymała pod opiekę kościół na Ślęży. Ksiądz Staszak wyraził wtedy chęć odbudowy tego miejsca i powiedział:

– Pragniemy zachować sakralny, historyczny, jak i turystyczny walor tego miejsca przez regularne odprawianie Mszy św. w okresie wakacyjnym, a w przyszłości uruchomienie ekspozycji muzealnej, która obejmie kościół i ruiny znajdującego się tu niegdyś zamku piastowskiego. Mimo wielu trudności kościół na Ślęży jest perełką chętnie odwiedzaną przez turystów i pielgrzymów. Każdej niedzieli o godz. 14 odprawiana jest Msza św. Wiele już zostało zrobione, lecz ks. proboszcz nie rezygnuje z realizacji nowych pomysłów.

– Chciałbym, aby przy kościele na Ślęży powstało Centrum Młodzieżowe z salą konferencyjną. To ma być miejsce spotkań i ewangelizacji – wyjawia ks. prałat. 

– Przez 30 lat wiele się wydarzyło. Był to czas nieustannych zmagań z trudnościami, ale także doświadczeniem wielkiej życzliwości ze strony różnych ludzi, którzy włączyli się w dzieło powstania parafii i odbudowy kościoła na Ślęży – mówi ks. Ryszard Staszak. 

Świętowanie 30 – lecia istnienia tej wspólnoty parafialnej odbyło się w sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach. Uroczystość ta była połączona z corocznym spotkaniem Rodzin Dolnośląskich. 

Przed rozpoczęciem Eucharystii abp Józef Kupny poświęcił figurę księcia Bolka II Małego. Jest to dar metropolity wrocławskiego dla miłośników ziemi ślężańskiej. Postawiona ona została przed wejściem na plac kościelny. Homilię wygłosił przewodniczący liturgii abp Józef Kupny.

– Dziś jest wyśmienita okazja, aby podziękować księdzu prałatowi za 30 lat zaangażowania w dzieło tworzenia tej wspólnoty parafialnej. To wszystko odbywało się przy wsparciu duchowym i finansowym bp. Józefa Pazdura. On zawsze stał po stronie ks. prałata i zawsze pomagał, dlatego stale go miło wspominamy. To wspaniałe dzieło nie udałoby się bez pomocy parafian, ludzi życzliwych i dobrych. Chcemy o nich pamiętać i im podziękować. Dla kapłana zawsze wielkim szczęściem jest to, gdy na parafii gdzie posługuje, spotyka ludzi życzliwych i dobrych, którzy są chętni do pomocy – powiedział metropolita. 

– W naszych ludzkich kategoriach ciężko jest nam cokolwiek powiedzieć o Niebie. Staramy się je budować tutaj na Ziemi, ale przewyższa to nasze wyobrażenia – powiedział abp Kupny. Nawiązał do liturgii słowa i zaznaczył, że wiele osób na Niebo patrzy kategoriami ziemskimi, co powoduje w nich zniechęcenie, a jednocześnie prowadzi do rezygnacji z troski o nie. 

– Staramy się budować namiastkę Nieba kiedy obdarzamy miłością bliskich i kiedy jesteśmy zdrowi, ale jest to tylko niewielka część tego, co nas tam czeka. Zachęcam do wysiłku budowania Królestwa Bożego tutaj na Ziemi. Każdy dobry uczynek jest jak dodanie cegiełki do budowy tego Królestwa, a zły czyn niszczy to wszystko – podkreślił hierarcha.  

Zwracając się do małżonków, abp Józef Kupny podkreślił ważność świadectwa, które wypływa z doświadczenia małżeńskiego starszych względem młodszych. – Trwacie w związku małżeńskim od wielu lat. Cieszę się, że przychodzicie tutaj każdego roku, aby odnowić przyrzeczenia małżeńskie. Wiele byście mogli powiedzieć o tym, jak wygląda wasza małżeńska droga. Jest to nieraz droga pod górę, pełna niebezpiecznych zakrętów. Młodzi często nie mają tego wzoru, dlatego Kościół tak ceni małżonków, którzy pokazują, że można iść wspólnie przez życie z miłością i wiernością.

Dziękuję za to wasze świadectwo i błogosławię wam. Dla młodych proszę Boga o to, aby czerpali wzór ze starszych, żeby widzieli wierną miłość, która niestety nie jest promowana w środkach masowego przekazu. W nich niewiele można się dowiedzieć o prawdziwej miłości małżeńskiej i rodzinnej – powiedział arcybiskup.

Na zakończenie homilii metropolita wrocławski wskazał, jak należy troszczyć się o swoje życie duchowe. – Budujmy Królestwo Boże przez nasze życie wierne przykazaniom, życie rodzinne, małżeńskie, wnośmy dobro wszędzie tam, gdzie jesteśmy, a siły czerpmy ze wspólnej modlitwy i Eucharystii – zachęcił na koniec abp Kupny. 

Małżonkowie zgromadzeni w sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady mieli możliwość odnowić przyrzeczenia małżeńskie, a na zakończenie liturgii nastąpiło błogosławieństwo rodzin. Na koniec uroczystości zasłużeni parafianie z Sulistrowic odebrali od metropolity wrocławskiego specjalne wyróżnienia za zaangażowanie na rzecz lokalnego Kościoła – medale św. Jadwigi Śląskiej. Otrzymali je: Krystyna Gargała, Elżbieta Gądek, Paweł Gronowski, Stanisława Pilarska, Bogusława Piotrowicz, Elżbieta Tkacz, Władysław Tkacz oraz Wiktor Załaszczyk.

Źródło: https://wroclaw.niedziela.pl

29 sierpnia zapraszamy na koncert zespołu N.O.E.

W niedzielę, 29 sierpnia 2021 r. po Mszy Św. o godz. 19 w Sanktuarium w Sulistrowiczkach zapraszamy na koncert wrocławskiego zespołu N.O.E. pod kierownictwem Jacka Geremesza.

Grupa muzyczna wykonuje utwory religijne z gatunku christian rock / pop raise&worship.