Na Ślężę jak na Golgotę. W intencji pokoju [GOŚĆ WROCŁAWSKI]

To już wieloletnia tradycja. Multimedialną Drogę Krzyżową na szczyt Ślęży zorganizowały parafie z Wir i Sulistrowic. Uczestniczyli w niej wierni z dwóch diecezji: świdnickiej i wrocławskiej.

Multimedialna Droga Krzyżowa na szczyt Ślęży rozpoczęła się w piątek 9 kwietnia o godzinie 19 na przełęczy Tąpadła. W czasie nabożeństwa poszczególne stacje były wyświetlane projektorem na ekranie. Wierni zatrzymywali się przy tradycyjnych stacjach, które znajdują się na ślężańskim szlaku cały dzień.

Często są one dewastowane przez wandali, ale niestrudzenie odnawia je ks. dr Ryszard Staszak, proboszcz z Sulistrowic i kustosz kościoła na Ślęży.

Multimedialną Drogę Krzyżową poprowadził ks. Adam Woźniak z parafii w Wirach (diecezja świdnicka), znajdującej się pod Ślężą. W nabożeństwie wzięło udział ponad 200 osób. 

Wśród uczestników były siostry józefitki z Wierzbic i sporo młodzieży. 

– To był wieczór i noc pełna pątników z krzyżami na Ślęży, ponieważ wtedy też odbywała się Ekstremalna Droga Krzyżowa. Jak Jezus wchodził na Golgotę, my wchodziliśmy na Ślęże – to bardzo symboliczne. Na szczycie góry znajduje się kościół pw. Nawiedzenia św. Elżbiety. Maryja przyszła z błogosławieństwem do swojej kuzynki, a na w tym świecie teraz ludzie idą do siebie z przekleństwem. Popatrzmy na to, co dzieje się na Ukrainie. My wchodziliśmy na górę pełną błogosławieństw i o to błogosławieństwo prosiliśmy – relacjonuje ks. Jakub Bartczak, wikariusz parafii Sulistrowice.

Uczestnicy nabożeństwa modlili się o pokój na świecie.

Multimedialna Droga Krzyżowa będzie miała swoją kontynuację. 4 maja na Ślężę organizowana jest w ten sam sposób i tą samą trasą Droga Światła. 

Źródło: wroclaw.gosc.pl / Maciej Rajfur

Multimedialna Droga Krzyżowa na Ślężę [NIEDZIELA]

Około 200 osób wzięło udział w Multimedialnej Drodze Krzyżowej z Przełęczy Tąpadła  na Górę Ślężę w wersji multimedialnej? Na zakończenie nabożeństwa w kościele na Ślęży odprawiona została Msza św., której przewodniczył ks. Adam Woźniak z parafii Wiry [diecezja świdnicka].

 – Stacje drogi krzyżowej wyświetlane były na przenośnym projektorze. W przygotowania zaangażowały się dwie parafie z pogranicza archidiecezji wrocławskiej oraz diecezji świdnickiej – Parafia Sulistrowice i Parafia Wiry. Drogę Krzyżową prowadził ks. Adam Woźniak, proboszcz z Wir. Nabożeństwo to odbywa się już od wielu lat. Jest to dla nas ogromne wydarzenie, które pomaga nam przeżywać czas Wielkiego Postu – mówi ks. Ryszard Staszak, proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sulistrowicach.

Do uczestnictwa w tym nabożeństwie zaproszeni byli wszyscy, niezależnie do miejsca zamieszkania. Dlatego też w tą wspólną modlitwę włączyły się także grupy z Wrocławia i innych okolicznych miejscowości. 
Podczas Mszy św. ks. Adam Woźniak podkreślił aspekt nawiedzenia. Tu podkreślony został aspekt motywacji wejścia na Górę Ślężę. Bo przecież modlitwa drogą krzyżową ma określony cel i przynosi konkretne owoce. Zatem osoby, które przybyły na Ślężę nawiedzają to miejsce z pobudek religijnych i chcą spędzić ten czas z Panem Bogiem. Mówił także o różnicy między błogosławieństwem a przekleństwem. Pokazał je na podstawie wojny na Ukrainie. Wskazują, że uczestnicy drogi krzyżowej przybyli ze słowami błogosławieństw, a rosjanie atakujący Ukrainę idą ze słowami przekleństwa. 

– Góra Ślęża nazywana jest także Górą Tabor. To miejsce wielu nawróceń i wielu wydarzeń m.in. spotkań młodzieży. Cieszymy się bardzo, że na nasze zaproszenie odpowiedziało tak wiele osób i chciało się razem z nami modlić. Najpierw wyruszyli pielgrzymi na Ekstremalną Drogę Krzyżową, później Multimedialna Droga Krzyżowa. W międzyczasie była jeszcze obecna grupa z Wrocławia, która indywidualnie odprawiała Drogę Krzyżową. To wielka radość. Słyszymy w mediach, że społeczeństwo się laicyzuje, ale widok ludzi modlących się pokazuje, że ludzie modlą się i chcą brać udział w takich wydarzeniach – podkreśla ks. Ryszard Staszak. 

Źródło: niedziela.pl

Nowy krzyż w Sulistrowicach

W miejscu poprzedniego, historycznego krzyża przydrożnego przy ul. Nowej w Sulistrowicach, który uległ degradacji został postawiony nowy krzyż. Głównymi fundatorami są członkowie Rady Parafialnej, Pani Krystyna Ewa Lech-Gargała i Wiktor Zalaszczyk. Bardzo dziękujemy za ten dar dla naszej wspólnoty parafialnej. Pamiętamy o Was w modlitwie.

Krzyż przydrożny zostanie poświęcony w Uroczystość Bożego Ciała.

Życie każdego z nas przepełnione jest cierpieniem, różnymi problemami, tragediami. Dlatego potrzebna jest nam pomoc. Moc krzyża, która sprawi, że nie utracimy nadziei nawet w najtrudniejszych chwilach naszego życia. “Jeśli kto chce pójść za Mną, niech weźmie swój krzyż i mnie naśladuje” [Mt 8, 34]. Krzyż towarzyszy nam, chrześcijanom od narodzin po śmierć. Krzyż jest streszczeniem losów każdego człowieka, bez względu na to w co wierzy i komu się kłania. Ten sam krzyż z którym witamy budzący się dzień, z którym udajemy się na spoczynek, od którego rozpoczynamy pracę, naukę czy podróż. Ten sam krzyż którym rodzice błogosławią dzieci wychodzące z domu, ten sam, którym chrześcijańska matka żegna każdy rozpoczęty kawałek chleba. Znak krzyża jest istotnym dla ludzkości symbolem i towarzyszy różnym cywilizacjom od niepamiętnych czasów. Krzyż tworzą bowiem dwie przecinające się linie, określające przestrzeń i strony świata. Taki krzyż wyznacza podstawowy ład sił i życia. Jest on jak go nazwał 1060 lat temu wybitny uczony chrześcijański Grzegorz z Nysy -kosmicznym znakiem wyciśniętym na niebie i na ziemi. Teraz wielkim ludziom wręczają krzyże jako znak zasługi. Dzisiaj każdy się cieszy i raduje jak dostanie Złoty Krzyż Zasługi czy Virtuti Militari. A dawniej każdy wzdrygał się gdy usłyszał słowo krzyż, bo rzeczywiście był on oznaką hańby dla niewolników i wielkich przestępców. Śmierć na krzyżu należała do najgorszych kar. Taką okrutną śmierć poniósł nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus.

W cywilizacji chrześcijańskiej krzyż jest elementem fundamentalnym. Największe dzieła ludzkiego miłosierdzia i ludzkiej ofiarności zrzeszane są pod nazwą organizacji której symbolem jest czerwony krzyż. We wszystkich krajach w kręgu cywilizacji euroatlantyckiej, ludzi najbardziej ofiarnych, oddanych bez reszty bliźnim odznacza się krzyżami. Tak było nawet w okresie panowania ateistycznego ustroju komunistycznego. Niewierzący w Boga dostojnicy odznaczali się nawzajem krzyżami zasługi. Musimy sobie uświadomić, że cywilizacja nasza będzie istnieć tak długo, jak ludzie będą szanować wartości płynące z krzyża.

Ojciec Święty św. Jan Paweł II w swojej książce pt. “Przekroczyć próg nadziei”, przytoczył stary liturgiczny tekst, czytany w kościele katolickim od wieków “Stat crux dum volvitur orbis” – “Krzyż stoi podczas gdy świat się obraca”. W czasach szerzącego się relatywizmu, który nie odróżnia prawdy od fałszu, dobra od zła wielu ludzi traci rozeznanie między dobrem a złem, między prawdą a fałszem, między podłością a szlachetnością. Tylko takiego człowieka, który się kłania krzyżowi stać na moralną niezłomność. Tylko tacy którzy szanują krzyż, szanują godność i prawa swoich bliźnich.

Krzyż głosi niewypowiedzianą miłość Chrystusa ukrzyżowanego do człowieka, który dla nas i dla naszego zbawienia podjął dzieło odkupienia. Święci nazywali krzyż księgą, z której czerpali swoją mądrość.

Na czym polega świętość?

Świętość na tym polega, żeby żyć w przyjaźni z Bogiem. A cóż to jest przyjaźń? Starożytni Rzymianie tak mówili „Idem velle et idem nolle est vera amicitia”. To po polsku znaczy „Chcieć tego samego, co chce przyjaciel i nie chcieć czego nie chce przyjaciel”.

Przyjaźń z Bogiem polega na tym, by chcieć tego, czego chce od nas Bóg i nie chcieć tego, czego Bóg nie chce. On to zawarł w przykazaniach – Czcij jednego Boga i nie wymieniaj tego Boga na innych – na pieniądze, rozpustę, wódkę czy narkotyki. Czcij prawdziwego Boga, niech Bóg będzie u Ciebie na pierwszym miejscu. Wola Boga zawarta jest we wszystkich przykazaniach: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij i nie oczerniaj. Bądź dobry za innych. Bądź życzliwy, szanuj rodziców, troszcz się o dzieci i wychowuj je – to są Boże przykazania.

Abp Kupny: W Chrystusie odnosimy zwycięstwo i z Niego czerpiemy nadzieję

– Trzeba dostrzec dziś Jezusa, który jest zabijany w Kijowie, Charkowie, Odessie… Ale trzeba dziś także dostrzec Jezusa w twarzach tych, którzy organizują pomoc, przyjmują ludzi szukających wsparcia – mówił abp Józef Kupny w Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach.

Metropolita wrocławski – przewodnicząc Mszy św. transmitowanej przez TV Polonia i Radio Rodzina – ukazał Wielki Post, jako czas, gdy można uświadomić sobie na nowo, jaką porażkę odnosi człowiek, kiedy Boga zamknie w grobie.

– Ten absolutny brak nadziei byłby przerażający, gdyby nie świadomość, że Boga zabić się nie da. Że po Wielkim Piątku przychodzi poranek zmartwychwstania. I że ten Bóg tak naprawdę pragnie tylko jednego – bliskości człowieka, którego stworzył z miłości – mówił, zwracając uwagę na słowa psalmu, który brzmi w liturgii I Niedzieli Wielkiego Postu:

„Kto się w opiekę oddał Najwyższemu
i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
mówi do Pana: «Ty jesteś moją ucieczką i twierdzą,
Boże mój, któremu ufam».”

– Jedno słowo stanowi klucz do zrozumienia tego tekstu. Ono brzmi: „mój”. Psalmista zwraca się do Boga: „Ty jesteś moją ucieczką i twierdzą. Boże mój, któremu ufam”. Chciałbym, żeby te słowa dzisiaj wybrzmiały, bo może przekonani jesteśmy, że Bóg był mocą, siłą, ucieczką, twierdzą, ale dla św. Jana Pawła II, dla wielu świętych i błogosławionych; może jeszcze przyjmujemy, że jest mocą i siłą dla papieża seniora Benedykta XVI czy obecnego papieża Franciszka, ale zadajmy sobie pytanie: Jak jest z nami? Czy czujemy, że Bóg jest naszym obrońcą, że możemy być pewni, iż jeśli nasze życie jest w Bożych rękach, nic złego nas nie spotka? Bracie, siostro: Czy mówisz o Bogu „mój Bóg”, czy mówisz „mój Boże”? Czy uważamy Pana Boga za kogoś, kto należy do naszego świata?

Zauważył, że o najbliższych nam osobach – rodzicach, małżonkach – mówimy często „mój”, „moja”.  – Czy Bóg należy do tego wąskiego grona osób, które nazywasz swoimi? – pytał, zauważając że to nie jest przypadek, że najważniejsze przykazanie brzmi: „Będziesz miłował Pana Boga swego cały swoim sercem, całą swoją mocą i całym swoim umysłem”.

– Tam wszędzie jest to słówko „swoim”… Bo to jest nasz Bóg i On chce żebyś Go kochał, kochała tak, jak potrafisz, żebyś Mu oddał, oddała swoje serce. To znaczy: nie mamy Go kochać tak, jak Go kochał św. Franciszek, św. Faustyna, św. o. Pio. Jemu zależy na naszej miłości i na naszym sercu – wyjaśniał. – Nawet jeśli to serce jest podzielone, rozdarte, a może i obciążone grzechami. Masz kochać Boga całym sercem, jak potrafisz. Oddaj Mu to, co dziś jesteś w stanie dać. Bo Jezusowi zależy na tym, by chociaż raz w życiu każdy z nas powiedział o Nim: „mój Bóg”, „mój Jezus”.

Zwrócił uwagę na fakt, że dla wielu osób Pan Bóg stał się kimś dalekim, kto przychodzi z nakazami, zakazami, ale którego bliskości nigdy nie doświadczyli.

– Temu ma służyć czas Wielkiego Postu, byśmy wszyscy zbliżyli się do Boga. Wszystko, co w tym okresie podejmujemy – myślę tu o praktykach pobożnościowych, takich jak post, modlitwa i jałmużna – do tej bliskości ma to wszystko nas prowadzić. I nikt dziś nie może mieć wątpliwości, że tej bliskości Boga bardzo potrzebujemy – wyjaśniał arcybiskup.

Sytuację, w której obecnie się znajdujemy, porównał do doświadczenia pustyni. I o ile samo wyjście na pustynię nie jest czymś złym, bo przecież Pan Jezus sam wiele razy odchodził na miejsce pustynne, by się modlić, to jednak historia zbawienia pokazuje, że ludzie często na tej pustyni ponosili porażki. Ojcowie Kościoła zauważali, że trzy próby, którym był Jezus poddany na pustyni, to echa trzech porażek narodu wybranego. Ponieśli je, kiedy oddawali cześć złotemu cielcowi, gdy zapomnieli o Bogu, który ich ocalił i gdy wystawiali Boga na próbę.

– Dziś dokładnie takie same porażki odnoszą ci, którzy uwierzyli w kłamstwo szatana, że można panować nad światem i dążąc do osiągnięcia tego celu są gotowi niszczyć drugiego człowieka, zabijać, poniżać. Ale także dziś taką samą porażkę odnoszą ci, którzy w imię korzyści ekonomicznych, politycznych zastanawiają się, czy bronić ludzkiego życia, czy stawać w obronie człowieka, któremu odbierane jest życie i odbierana jest godność – mówił arcybiskup. – Obecnie cała Europa, cały świat został wyprowadzony na pustynię i szatan wmawia mu, że można zamykać oczy na zło, byle zgadzały się zera na kontach bankowych. Wmawia, że można zabijać, by innych sobie podporządkować, że można strzelać do drugiego, byle utrzymać władzę.

Podkreślił,  że Bóg upomni się o wszystkich prześladowanych: – Bóg się upomni o tych młodych chłopaków, którym wciska się do ręki karabin i każe zabijać. Bóg się upomni o te rodziny, które muszą się rozstać i które nie wiedzą czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczą. Bóg się upomni o łzy dzieci i matek, bo Bóg nigdy nie był obojętny na łzy ludzi słabych, poniżanych, gardzonych i zabijanych. Bóg się o nich wszystkich upomni.

– Bóg umiera z człowiekiem i przez śmierć prowadzi do zmartwychwstania – mówi abp Kupny. – Trzeba dostrzec dziś Jezusa, który jest zabijany w Kijowie, Charkowie, Odessie i wielu innych miastach, bo ktoś uwierzył w kłamstwo szatana, że można panować nad światem, a drogą do tego jest unicestwienie innych ludzi. Ktoś w to uwierzył, ale to kłamstwo, bo Boga nie da się zabić. Bóg trzeciego dnia zmartwychwstanie, a wszyscy którzy dziś Go zabijają w drugim człowieku, staną twarzą w twarz z Nim i ze swoimi ofiarami.   

– Ale trzeba dziś także dostrzec Jezusa w twarzach tych, którzy organizują pomoc, przyjmują ludzi szukających wsparcia, otwierają przed nimi swoje domy, dzielą się jedzeniem i tym wszystkim, co mają – kontynuował. – Trzeba dostrzec Jezusa w uśmiechu dzieci, które po długich godzinach, może i dniach, ucieczki mogą popatrzeć w niebo i nie widzieć już samolotów wojskowych. To jest to o czym mówi nam Chrystus w dzisiejszej Ewangelii: „nie samym chlebem żyje człowiek”. A czym żyje? Żyje chlebem, którym dzieli się z drugim, żyje miłością, która zwycięża nienawiść, pokorą, która unicestwia pychę, egoizm i która pokazuje, jak mali są ludzie wpatrzeni jedynie w siebie.

Metropolita zapraszał do głębokiego wejścia w czas Wielkiego Postu – czas przylgnięcia do Boga, przypominając, że „poznać czyjeś imię” znaczyło dla narodu wybranego wejście w głęboką relację z kimś, nawiązanie przyjaźni.

– Bóg zapewnia, że wyzwoli ludzi, którzy dziś żyją w utrapieniu. Niech uważają ci, którzy są przyczyną tego utrapienia, tej krzywdy drugiego człowieka, bo może się okazać, że walczą z samym Bogiem – dodał. – A to oznacza, że są skazani na przegraną, na totalną klęskę. My w Chrystusie odnosimy zwycięstwo i z Niego czerpiemy naszą nadzieję.

Ks. Ryszard Staszak, proboszcz parafii w Sulistrowicach, do której należy sanktuarium w Sulistrowiczkach, przypomniał historię malowniczo usytuowanego kościoła. Zaprojektowany został przez J. Wojnarowicza, a jego sklepienie nawiązuje do siedmiu darów Ducha Świętego. – Matka Boża wybrała sobie to miejsce, by dobrze nam radzić – stwierdził, wspominając również o pobliskiej świątyni na szczycie Ślęży. Jej szczyt stał się celem nie tylko wycieczek krajoznawczych, ale także pielgrzymek.

Źródło: wroclaw.gosc.pl