Refleksja po Bierzmowaniu w Sulistrowckiej Parafii

Przeżyliśmy ważny czas w naszym życiu. Coś się kończy, a coś nowego zaczyna. Od dziś droga młodzieży będziecie dojrzałymi chrześcijanami. Sakrament Bierzmowania to sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, a dojrzałość wiąże się nie tylko ze swobodą działania – jak niektórzy sądzą uznając, że jako osoby dojrzałe mogą robić co im się podoba. Dojrzałość wiąże się przede wszystkim z odpowiedzialnością. Starsi to dobrze wiedzą, bo czują ciężar odpowiedzialności za swoją rodzinę, swoje dzieci, za współmałżonków, za innych. Wy droga młodzieży będziecie dojrzałymi, dorosłymi ludźmi odpowiedzialnymi za kościół. Odpowiedzialnymi za wiarę w swoim sercu – żeby ktoś wam jej nie wyrwał, żeby nie pluł przy was na wiarę. Musicie być na tyle mężni, żeby nie dać się złamać.

Obecny czas jest trudny dla wiary. Czas relatywizmu, liberalizmu, deptania Bożych przykazań. W tym czasie trudno jest pozostać wiernym Chrystusowi, jednak trzeba, bo wiara chrześcijańska nie jest wiarą dla ludzi słabych. To jest wiara dla ludzi mocnych. Dla ludzi którzy będą trwać przy Chrystusie, mimo różnych trudności i pokus. Świat będzie starał się was skłócić, będzie starał się sprowadzić was na złą drogę – bo zło istnieje. W tym świecie oczywiście dobra jest więcej. – jestem o tym przekonany. Gdyby zła było na świecie więcej, to ten świat już by dawno nie istniał. Dobrych szlachetnych ludzi jest więcej niż złych. Ale jest też zło, są i źli ludzie. Zło jest w każdym z nas – nie jest tak, że jedynie dookoła są źli, a my jesteśmy dobrzy. W każdym człowieku tkwi skłonność do zła, ponieważ jesteśmy słabi, bo przyszliśmy na ten świat z grzechem pierworodnym. Czasami musimy walczyć sami ze sobą i swoimi słabościami.

Jeżeli człowiek zwycięży samego siebie, swoje pokusy, swoje skłonności do zła, wtedy odnosi największe zwycięstwo. Bo jest też zło – potężne choć często lekceważone, które nazywa się szatan. Diabeł to nie jest legenda czy baśń, to nie jest stwór, jakiego pokazują w hollywoodzkich filmach czy opisują w książkach sensacyjnych. Upadły anioł, który się zbuntował przeciwko Bogu, którzy powiedział Bogu „Nie będę ci służył, bo ja jestem wspaniały”. On nienawidzi dobra, nienawidzi też ludzi. Chciałby, aby ludzie – tak jak on – byli potępieni. Używa rożnych sposobów przymilania się, obiecuje przyjemności, rozkosze, byleby człowiek zapomniał o Bożych przykazaniach. On jest i działa na każdego z nas i chce, żebyśmy zboczyli z dobrej drogi. Diabeł w dawnych czasach miał dużo trudniejsza pracę, ponieważ każdego człowieka musiał kusić z osobna. Dziś ma dużo łatwiej. Wystarczy, że opanuje dziennikarza, redaktora pisma, gazety, kanału telewizyjnego czy rozgłośni radiowej – wtedy działa na miliony ludzi, zwłaszcza młodych, którzy są wrażliwi na to co do nich mówi, którzy są ciekawi i chłonni świata. Na młodych, którzy jeszcze nie mają rozeznania między dobrem a złem i łatwo przyjmują to, co się świeci, co wygląda atrakcyjne. Ważne jest, abyście pamiętali, żeby się temu złu, które pcha się do was umieli powiedzieć nie. To wielka sztuka umieć powiedzieć nie.

Informacja: Bierzmowanie w naszej parafii odbyło się 26 września (poniedziałek) o godz. 18.00 w Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach. Mszy Św. przewodniczył i sakramentu bierzmowania udzielił JE ks. Abp Józef Kupny, Metropolita Wrocławski. Do bierzmowania przystąpiło 41 młodych osób z naszej parafii.

Młodzież archidiecezji wrocławskiej spotkała się na dorocznym święcie na Ślęży [RELACJA]

W tym roku przyświeca nam hasło Światowych Dni Młodzieży “Maryja poszła z pośpiechem w góry”. To okazja do spotkania z Panem Bogiem i z drugim człowiekiem. Chcemy w z radością i w zabawie przezywać swoją wiarę – mówi o wydarzeniu ks. Mariusz Sobkowiak, diecezjalny duszpasterz młodzieży.

Centralnym punktem była Msza św. pod przewodnictwem bp. Jacka Kicińskiego. Na początku homilii porównał wędrówkę na Ślężę z wycinkiem drogi Maryi. Podkreślił, że młodzi po drodze mieli do wykonania zadania – napisanie listu, wykonanie piosenki z pokazywaniem, bieg, przygotowanie wystroju stołu, a także elementów pierwszej pomocy oraz… zjedzenia cytryny z radością na twarzy. Zaznaczył, że to wszystko pokazywało, że nie jest łatwo wejść na górę, że trzeba pokonać niektóre trudności. Zauważył, że Maryja na górę jednak weszła radością. 

– Dzisiaj usłyszeliśmy taki piękny refren: “Błogosławiona jesteś Maryjo, żeś uwierzyła, że spełnią się tobie słowa powiedziane ci od Pana”. Błogosławieni są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je w swoim sercu. Możemy powiedzieć, że szczęśliwi są ci, którzy otwierają się na słowo Boże. Maryja była szczęśliwa, bo się otworzyła na słowo Boże, przyjęła je do swojego serca – mówił. – Gdy patrzymy na nasze życie, to, tak po ludzku, Pan Bóg nas ciągle czymś zaskakuje. Maryja też została zaskoczona. Piękno zaskakiwania Boga polega na tym, że On zawsze nas zaskakuje miłością, dobrocią. Bóg pochyla się nad nami. I może na początku jest coś trudne i niezrozumiałe, ale Pan Bóg wszystko wyjaśnia w czasie.

Następnie ponownie nawiązał do wędrówki na najwyższy szczyt na terenie archidiecezji wrocławskiej. Podkreślił, że po to był trud wędrówki, by na szczycie ucieszyć się sobą.

Bp Jacek nauczał, że na słowo Boże wszystko się stało, a to co się stało było dobre. – A więc słowo Boże to słowo miłości. Można sobie postawić pytanie, dlaczego tak rzadko sięgamy po Pismo Święte – dodał. Podał też przykład choroby i wizyty u lekarza, który przepisuje odpowiednie leki. – My tych leków nie znamy, ale z jaką wiarą je przyjmujemy. Wierzymy, że nam pomogą i doprowadzą nas do zdrowia. A słowo Boże daje szczęście, miłość. Nieraz mamy w sercach pustkę, zmartwienia, nie wiemy co zrobić, ale nie sięgamy po receptę, którą Bóg nam daje. Tu nie chodzi o to, że słowo Boże wszystko nam rozwiąże, ale ono daje nam światło, wiemy co robić. 

Zobacz Galerię z uroczystości >>

Ksiądz biskup nawiązując do tekstu Ewangelii podkreślił, że na “górze Tabor” – bo tak nazywana jest w archidiecezji Ślęża – jesteśmy świadkami nawiedzenia. Przekonywał, że to spotkanie jest napełnione było wielką radością. Podczas rozważań postawił trzy pytania – Dlaczego Maryja wybrała się z pospiechem w góry? Kim była Elżbieta? Jak długo trwały odwiedziny Mary i co Maryja robiła u Elżbiety? – a następnie udzielił na nie odpowiedzi.

– Maryja poszła do Elżbiety po scenie zwiastowania. Ta scena była piękna, wspaniała, ale w tej scenie Maryja powiedziała: “Oto ja jestem służebnica Pańska”. Wtedy poczęła za sprawą Ducha Świętego. Maryja nosi pod sercem Jezusa, ale w tym momencie wybiera sobie nowe imię – służebnica Pańska. To imię, które Maryja wybrała określa jej życie – chce służyć Bogu – mówił i dodał: – Bardzo często słowo “służba” kojarzy się z takim poniżeniem, upokorzeniem. Ale zobaczmy, jeśli ja służę drugiemu z miłością, to służba staje się czymś pięknym i wspaniałym. 

Odpowiadając na drugie pytanie zaznaczył, że Elżbieta była krewną Maryi i poczęła w swoim łonie Jana Chrzciciela w późnym wieku. – Po ludzku nie była w stanie począć dziecka, bo wiek na to jej nie pozwalał. Dlatego że swoim mężem Zachariaszem doświadczyli cudu Bożej miłości. A więc mamy dwie kobiety, które doświadczyły cudu Bożej miłości. Jeśli człowiek doświadcza cudu Bożej miłości, to nie jest w stanie tego doświadczenia zatrzymać dla siebie. Dlatego Maryja poszła z pośpiechem w góry, do Elżbiety – tłumaczył.

Zwrócił uwagę, że zwykle człowiek idzie w górę wolno, a w dół z pośpiechem, tymczasem Maryja szła z pospiechem w górę. – Co to znaczy? Że jeśli ktoś ma radość w sercu, nigdy się nie męczy. A my, gdy nie mamy tej radości, gdy nie widzimy celu w życiu, to bardzo szybko się męczymy, narzekamy, marudzimy. Maryja miała cel i przez to miała radość w sercu. Ten kto nie ma celu w życiu nie wykonuje niczego z radością – zaznaczył. Przekonywał, że tego młodzi doświadczyli również w dniu święta młodzieży podczas wędrówki na szczyt. Zmęczenie drogi przestało mieć znaczenie, gdy cel był już osiągnięty. Wówczas pojawiła się radość w sercu.

Ojciec biskup zachęcał, by postawić sobie pytania: dlaczego dziś przychodzimy na tę “górę Tabor”, co jest celem mojego życia? Czy wzięliśmy pod uwagę to, że spotykamy się tu przede wszystkim z Panem Jezusem? – Wszystkie inne spotkania też są piękne, ale najpiękniejsze jest to, w którym zaraz zobaczymy Jezusa pod postacią chleba i wina. Dlatego, aby wejść na górę, trzeba podjąć decyzję – idę. Każdy z nas ma swoją górę do pokonania. To są nasze trudności, zniechęcenie, problemy, nagłe sytuacje. Żeby pokonać górę, trzeba mieć motywację. Bez motywacji też wejdziesz na szczyt, ale zabraknie radości.

Kaznodzieja tłumaczył też dlaczego spotkanie Maryi i Elżbiety było pełne radości. Podkreślił, że było pełne uwielbienia Boga. Kobiety były szczęśliwe tak bardzo, że z tego szczęścia podskoczyło z radości dzieciątko w łonie Elżbiety. Zachęcał, by spotkanie z Jezusem eucharystycznym było pełne radości, szczęścia. Zastanawiał się też nad tym, dlaczego tak często jesteśmy smutni. – Przecież na każdej Eucharystii spotykamy się z Jezusem, On przychodzi do nas. My przychodzimy do Niego, a Jezus nawiedza nasze serca.

Odnosząc się do ostatniego z postawionych pytań wyjaśniał, że radość, która towarzyszyła Elżbiecie i Maryi wcale nie mijała, a prawdziwym jej obliczem była służba. – Elżbieta była w szóstym miesiącu ciąży, było już blisko narodzin Jana Chrzciciela. Jak służyła Maryja? Pewnie wykonywała proste czynności – prała, sprzątała i gotowała. I w tym wszystkim była szczęśliwa dlatego, że czyniła to z miłości – mówił. – Jeśli coś czynimy z nakazu zawsze będzie kulą u nogi, ale jeśli czynimy coś z miłości, to najprostsze czynności będą czymś pięknym i wspaniałym. Będziemy służyć. Maryja była tam trzy miesiące. 

Bp Jacek Kiciński odniósł się też do czerwcowej beatyfikacji sióstr męczenniczek elżbietańskich. – Dziesięć prostych, zwyczajnych sióstr zakonnych oddało swoje życie za wiele młodych dziewcząt, kobiet. Stanęły w obronie. Same poniosły śmierć z rąk sowieckich żołnierzy. One mogły zostawić ludzi, ale ich kochały. Gdy oddawały swoje życie, modliły się za oprawców. To była straszna śmierć. Sześć z nich zostało brutalnie zgwałconych. Dziś mogą być patronkami tych, którzy doświadczają trudności, problemów w swoim życiu.

Zwrócił również uwagę, że podczas Eucharystii towarzyszyły młodzieży relikwie bł. Carlo Acutisa, który kochał Eucharystię. – Tak się zakochał w Pan Bogu, że chciał go przybliżyć innym.

– Niech to nasze dzisiejsze spotkanie, to nawiedzenie św. Elżbiety przez Maryję, będzie okazją do tego, abyśmy i my innych nawiedzali niosąc Chrystusa w swoim sercu. Pamiętajcie, jeśli idziemy z Jezusem Chrystusem to każde spotkanie z drugim człowiekiem będzie radosne, szczęśliwe – mówił i pozostawił młodzieży zadanie: pokonuj góry swojego myślenia, swoje zniechęcenie, ograniczenie, lenistwo. Pamiętaj, że jak pójdziesz w góry, zawsze spotkasz kogoś, kto rozraduje twoje serce.

Posłuchaj całej homilii >>


Źródło: Gość Wrocławski, wroclaw.gosc.pl

“Bóg zaskakuje miłością” – spotkanie młodych na Ślęży [RELACJA]

Uśmiechnięta młodzież, piękna pogoda, czas dla Pana Boga, gra terenowa, integracja to wszystko było udziałem uczestników Spotkania Młodzieży na Górze Ślęży.

Na samym początku młodzież wraz z opiekunami otrzymała mapę z wyznaczonymi punktami, przy których musieli wykonać zadania. Grupy wchodziły różnymi szlakami. Zadań było pięć, a wśród nich test biegowy, ułożenie układu do piosenki, zjedzenie cytryny, napisanie listu do Pana Boga. – Tegoroczne spotkanie odbywało się pod hasłem: „Maryja poszła z pośpiechem w góry”. Identyczne jak to ze Światowych Dni Młodzieży, ponieważ traktujemy to spotkanie jako przygotowanie do ŚDMu w Lizbonie w 2023 roku.

Na spotkaniu obecny był bp Jacek Kiciński, który przewodniczył Mszy świętej i wygłosił homilię: – Gdy patrzymy na nasze życie, to, tak po ludzku, Pan Bóg nas ciągle czymś zaskakuje. Maryja też została zaskoczona. Piękno zaskakiwania Boga polega na tym, że On zawsze nas zaskakuje miłością, dobrocią. Bóg pochyla się nad nami. I może na początku jest coś trudne i niezrozumiałe, ale Pan Bóg wszystko wyjaśnia w czasie – zaznaczył biskup.

Biskup Jacek zadał także trzy pytania: Dlaczego Maryja wybrała się z pospiechem w góry? Kim była Elżbieta? Jak długo trwały odwiedziny Mary i co Maryja robiła u Elżbiety? Odpowiadając na pierwsze pytanie, hierarcha podkreślił wymiar służby. – Maryja chce służyć Bogu. Bardzo często słowo “służba” kojarzy się z takim poniżeniem, upokorzeniem. Ale zobaczmy, jeśli ja służę drugiemu z miłością, to służba staje się czymś pięknym i wspaniałym.

Wskazując na Elżbietę, bp Kiciński powiedział: – Elżbieta była krewną Maryi i poczęła w swoim łonie Jana Chrzciciela w późnym wieku. – Po ludzku nie była w stanie począć dziecka, bo wiek na to jej nie pozwalał. Dlatego że swoim mężem Zachariaszem doświadczyli cudu Bożej miłości. A więc mamy dwie kobiety, które doświadczyły cudu Bożej miłości. Jeśli człowiek doświadcza cudu Bożej miłości, to nie jest w stanie tego doświadczenia zatrzymać dla siebie. Dlatego Maryja poszła z pośpiechem w góry, do Elżbiety.

Na zakończenie homilii biskup zachęcił do trwania przy Chrystusie: -Pamiętajcie, jeśli idziemy z Jezusem Chrystusem, to każde spotkanie z drugim człowiekiem będzie radosne, szczęśliwe.

Spotkanie zakończyła wspólna modlitwa Koronką do Bożego Miłosierdzia. – To był dobrze spędzony czas. Na Spotkanie Młodzieży na Ślęży przyjechałam pierwszy raz. Nie wiedziałam, jak będzie, ale jestem bardzo zadowolona, że mogłam tu być – zaznacza Wiktoria z Wrocławia.

Źródło: www.niedziela.pl

Refleksja: Bierzmowanie jako sakrament dojrzałości chrześcijańskiej

26 września (poniedziałek) o godz. 18.00 w Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach młodzież z naszej parafii przyjmie Sakrament Bierzmowania. Mszy Św. będzie przewodniczył i udzieli sakramentu JE ks. Abp Józef Kupny, Metropolita Wrocławski. Do bierzmowania przystąpi 45 młodych osób z naszej parafii.

„Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym” [Dz 1,5]

W dziejach Apostolskich czytamy jak apostołowie Piotr i Jan przybyli z Jerozolimy do pobliskiego miasta Samarii. Mieszkańcy przyjęli już Słowo Boże i zostali ochrzczeni. Apostołowie wkładając na nich ręce udzielali im Ducha Świętego [Dz 8,14-17]. Sakramentu Bierzmowania udzielają obecnie następcy Apostołów. Żyjemy w świecie znaków – w szkole poznajemy łaciński alfabet, szereg znaków odtwarzających pojęcia oraz nasze myśli. Każda nauka posiada swoje znaki (matematyka, chemia itp.). Odczytujemy je poruszając się ulicami miast – kierowca zdaje egzamin ze znajomości znaków drogowych – gdyby się do nich nie stosował, nie dojedzie do celu. Poza tymi znakami istnieją również sakramentalne znaki Boże – wiemy, że jest ich siedem. Powodują one w przyjmującym je człowieku skutki o wartości nadprzyrodzonej. Znak chrztu oczyszcza duszę z grzechu, zwłaszcza pierworodnego. Znak bierzmowania, namaszczenie czoła krzyżmem świętym i słowa „Przyjmij znamię daru Ducha Świętego” umacnia nas do walki z trudnościami w życiu chrześcijańskim. A trudności tych bywa wiele. Wyrastają one ze słabości naszej ludzkiej natury, pożądliwości ciała, oczu a także z pychy. Ponadto w życiu zagrażają nam pułapki zastawione przez złego ducha. Aby nie ulec pokusom potrzeba nam światła i mocy Ducha Świętego.

Chrzest ubogaca człowieka jako osobę, umożliwia mu wszechstronny rozwój, dopełnia naturalne siły biologiczne i intelektualne wartościami Bożymi. Natomiast bierzmowanie ukierunkowuje nas ku służbie kościołowi i społeczeństwu. Jest to więc sakrament o wyraźnym obliczu apostolskim. Pan Jezus zwraca nam na to uwagę mówiąc: „Wy jesteście światłem świata. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli dobre uczynki i chwalili Ojca naszego, który jest w Niebie” [Mt 5, 15 i 16].

Ojciec Św. Jan Paweł II w jednym ze swoich kazań podkreślał: „Dzisiaj potrzeba nam bardziej świadków Ewangelii, niż nauczycieli”. Tą drogą szerzyło się chrześcijaństwo od samego początku. Poganie patrząc na życie chrześcijańskie rodzin mówili: „Patrzcie jak oni się miłują”. To był argument najbardziej przekonywający o prawdziwości głoszonej religii. My wszyscy ochrzczeni jesteśmy odpowiedzialni za chrześcijańskie oblicze kościoła.

„Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wieku, lecz wzorem bądź dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w czystości” [1 Tm 4,12]

Refleksja: „Nienawiści możemy przeciwstawić jedynie miłość” [Kard. Stefan Wyszyński]

12 września obchodzimy pierwszą rocznicę beatyfikacji Prymasa Stefana Wyszyńskiego, którzy wszystko postawił na Maryję. Wielki Prymas 1000-lecia, Stefan Wyszyński został aresztowany przez komunistów i osadzony w więzieniu – upokorzony i posądzony o zdradę ojczyzny. Nie zgodził się na współpracę z komunistami, powiedział: „Non possumus!” – „Nie możemy służyć wrogom kościoła, nie możemy zdradzić Chrystusa”. Był nieugięty. Poszedł do więzienia, wyrzekł się wygodnego życia. Wziął krzyż więzienia i szedł za Chrystusem, dlatego Bóg dał Mu niezwykłego ducha mądrości, aby poznał zamysł Boży względem ojczyzny – Polski.

Stefan Wyszyński o ukochaniu ojczyzny pisał w książce „Jedna jest Polska”: „Kocham ojczyznę więcej, niż własne serce. W stosunku do mojej ojczyzny zachowuję pełną cześć i miłość. Dla nas po Bogu największa miłość to Polska (…). Jednak dziejów naszych ojczystych wstydzić się nie możemy, i nie ma potrzeby. Nie pora na wybrzydzanie i wyszydzanie własnej historii. Dzisiaj ugrupowania lewicowe i liberalne przy poparciu telewizji prywatnych chcą przywrócić prawo do zabijania poczętych dzieci oraz zabijania starców – czyli eutanazji (…). Ziemia Polska ma być ziemią żywych, a nie umarłych, dlatego rodzina Polska ma rodzić żywe dzieci a nie trupy. Jeżeli nie będą umieli uszanować maleńkiego życia, które rodzi się w komórce ogniska domowego, nie uszanują życia obywateli, bo mordować nauczą się już w rodzinie. Naprzód będą mordować swoje dzieci, a potem innych obywateli”.

Prymas Wyszyński mówi dalej: „W Polsce trzeba bronić spraw własnej ojczyzny, a nie obcych zamówień, bo nikt nam ojczyzny nie zbawi, nawet największe pożyczki i miliardowe sumy zza granicy nie zbawią nas. Możemy uczynić to tylko my sami. Nie możemy handlować ojczyzną, nie możemy też liczyć na to, że ktoś nas zbawi. Zbawi nas tylko Pan Jezus Chrystus. Jeżeli zaufamy Jego Ewangelii i rozpoczniemy rzetelną odnowę od siebie”.

„Dziś nieustannie przerzuca się odpowiedzialność na społeczeństwo, naród państwo, na układy społeczno-polityczne – wszyscy są winni. Widzimy winowajców wokół siebie – tylko ja jestem niewinny. Jeżeli będziemy zajmować się tylko wyrokowaniem, a nie odnową naszego życia osobistego, popełnimy ciężki błąd i pogłębimy schorzenia naszego społeczeństwa. Nie przerzucajmy odpowiedzialności na innych. Dla nas – po Bogu – największa miłość to Polska. Polska chrześcijańska, katolicka, kochająca życie ludzkie od poczęcia aż do naturalnej śmierci, broniąca normalnej rodziny, w której jest ojciec, matka i dzieci. Ma to być Polska kochająca tradycję i kulturę narodową, a nie euro-religię”.

„Nienawiści możemy przeciwstawić jedynie miłość. Nienawiść jest rozsiewana z zewnątrz, a miłość musi obudzić się we własnych sercach”.