Zawierzenie św. Michałowi Archaniołowi parafii w Sulistrowicach

W czasie trzech dni była możliwość duchowego umocnienia i oddania pod opiekę św. Michała Archanioła. Czas modlitwy odbywał się w Sanktuarium w Sulistrowiczkach, a także w kościele na Ślęży, gdzie w sobotę była konferencja o walce duchowej, Eucharystia czy adoracja Najświętszego Sakramentu z modlitwą o uzdrowienie.

W homilii kończącej triduum ksiądz michalita mówił m.in. o górze Gargano, miejscu objawień św. Michała Archanioła. – Tam zanurzeni w ciszy, będziemy mogli przeżyć niezwykle spotkanie, bo w głębi groty nasze oczy przykuje świetlisty punkt. To figura św. Michała Archanioła. Rzeźba wykuta w białym marmurze. Przedstawiony jest jako uśmiechnięty młodzieniec, pełny wewnętrznego pokoju. Ubrany jest w strój rzymskiego legionisty, a pod jego stopami leży szatan, ukazany jako potwór o twarzy małpy, udzie kozła i pazurach lwa – opisywał ks. Żarkowski.

W dalszej części kaznodzieja wskazał cel peregrynacji. – Święty Michał Archanioł przychodzi do nas, nie po to, aby uświęcić mury, ale człowieka. Przychodzi, aby uświęcić nasze wewnętrzne sanktuarium, czyli sumienie – wskazał kapłan.

Na zakończenie Eucharystii odbyło się zawierzenie św. Michałowi Archaniołowi. Proboszcz parafii, ks. Ryszard Staszak, zapraszając na peregrynację, wskazywał, że jej celem jest uświęcenie rodzin parafii, a także troska o dobro duchowe wiernych i chęć uświadomienia, że dobro jest mocniejsze od zła, że prawda ostatecznie zwycięży, on pomaga każdemu człowiekowi przezwyciężyć wszelkie podstępne działania szatana.

Źródło: www.niedziela.pl

W 102. rocznicę „Cudu nad Wisłą” nasza cywilizacja potrzebuje „Cudu nad Dnieprem” [REFLEKSJA]

15 sierpnia w kalendarzu Polaków jest najważniejszym świętem narodowym – jest jednocześnie świętem maryjnym, kościelnym, państwowym oraz historycznym.

102 lata temu w 1920 roku na przedpolach Warszawy została stoczona jedna z najważniejszych bitew w historii świata. Na Polskę, która dopiero co odrodziła się po latach niewoli, runęła najpotężniejsza wówczas, nieludzka armia licząca ponad milion żołnierzy – armia czerwona. Napad Rosjan wymierzony był w Polskę, ale w dalszych planach w całą zachodnioeuropejską cywilizację. Władimir Lenin w przemówieniu 5 maja 1920 roku powiedział słynne hasło: „Naprzód na Zachód! Przez trupa białej Polski do serca Europy!” – tak często powtarzane później przez bolszewickich dowódców.

Znalazłszy się w krytycznej sytuacji, u progu spodziewanej przez wielu klęski, oddziały Wojska Polskiego zdołały odepchnąć i pokonać nacierające wojska radzieckie. Zwycięstwo strony polskiej pozwoliło zachować niepodległość odradzającej się Rzeczypospolitej, a także przekreśliło radzieckie plany ofensywy na Europę Zachodnią oraz plany wywołania międzynarodowej rewolucji. Do dziś zachowały się relacje świadków, którzy widzieli 15 sierpnia 1920 r. postać Maryi na niebie. Jeńcy-Rosjanie otwarcie przyznawali, że ukazanie się Bogurodzicy było przyczyną ucieczki z pola walki. “Was się nie boimy, ale z Nią walczyć nie będziemy!” – mówili.

Dziś rocznica „Cudu nad Wisłą” ma szczególne znaczenie. Możemy odnieść ją do rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wówczas Polska próbowała odrodzić się jako suwerenne państwo, podobnie dziś państwo ukraińskie próbuje oderwać się od wpływów rosyjskich i zwrócić się ku cywilizacji zachodniej – zarówno gospodarczo, politycznie jak i kulturowo. Podobnie też jak wtedy, wyczerpane I wojną światową zachodnie społeczeństwa domagały się szybkiego powrotu do normalności, nie spiesząc się – poza nielicznymi wyjątkami – z interwencją na rzecz Polski, tak i dziś nie wszystkie kraje Europy Zachodniej spieszą się z pomocą heroicznie broniącej się Ukrainie.

Tak jak wtedy Polska – tak dziś Ukraina staje w obronie cywilizacji zachodniej przed wschodnim barbarzyństwem i zbrodnią. Musimy zrobić wszystko, aby „Cud nad Dnieprem” się dokonał, aby Rosja została pokonana. Ukraińcy walczą o swoją niepodległość i suwerenność, ale walczą również za naszą wolność oraz nasze chrześcijańskie wartości.

Refleksja: Rola Kościoła w państwie prawa

W sprawach wiary i moralności katolik musi się trzymać tego, co jest w Ewangelii. ”Niech wasza mowa będzie tak – tak, nie – nie, a co nadto jest – od złego pochodzi” [Mt 5,33-37]. Jeżeli ktoś decyduje się na to, by być politykiem i przedstawia swój program jako katolik, to oddając na niego swoje głosy w wyborach mamy nadzieję, że będzie on wierny Ewangelii. Jest to wielkie zobowiązanie, nie wolno w tym wypadku iść na żadne kompromisy z diabłem. To w systemach totalitarnych wszystko było narzucone i nikt nie miał prawa protestować. Nasze dzisiejsze prawo jest jednak ustanowione demokratycznie w imieniu narodu, który w większości jest katolicki.

W dzisiejszych czasach dużo jest polityków, którzy jednoznacznie odcinają się od Ewangelii i nauczania kościoła katolickiego, natomiast katolicki polityk nie ma prawa wspierać ich w przeprowadzeniu uchwał, których nie da się pogodzić z Ewangelią i dekalogiem. Dziś niektórzy z polityków – zrywając z tradycją nauki kościoła katolickiego – próbują się powoływać na prawo Unii Europejskiej. Jeśli w strukturach UE korzenie zapuściła cywilizacja śmierci, to wcale nie oznacza ze mamy ją przyjmować i akceptować w naszej ojczyźnie. Patrząc na parlamentarne ślubowania – w Polsce większość posłów przyznaje się do swojej wiary, dodając na koniec formułę „Tak mi dopomóż Bóg”. Niestety często potem okazuje się, że w głosowaniach, te same osoby popierają ustawy sprzeczne z prawem Bożym. Jest powiedzenie, które dobrze obrazuje współczesne pogaństwo: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”.

Gdy współczesne państwa realizują dobrze swoje zadania, kościół koncentruje się na tym co jest jego zasadniczym zadaniem, czyli funkcji zbawczej – rozumiejąc politykę w sensie szerokim, jako troskę o dobro wspólne. Kościół czuje się zobowiązany do współpracy w realizowaniu dobra wspólnego narodu, przede wszystkim przez troskę moralną, postawę obywateli, kształtowanie cnót, dzieła charytatywne, oraz przez piętnowanie sytuacji, struktur i decyzji prowadzących do łamania praw człowieka, zakorzenionych w dekalogu i prawie naturalnym.

Dach na kościele na Ślęży został naprawiony

Pod koniec stycznia silne wiatry uszkodziły dach kościoła pw. Nawiedzenia NMP na Górze Ślęży. Właśnie dobiegły końca prace remontów.

Podczas zimowych wichur zerwana została blacha na dachu kościoła. – Od tego czasu udało się już zabezpieczyć dach blachą miedzianą. To ogromna zasługa wielu osób, które, w momencie gdy dowiedziały się o szkodach dachu kościoła, nie pozostały obojętne i wsparły nasze działania remontowe – zaznacza ks. Ryszard Staszak, proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sulistrowicach i dodaje: – Chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do uratowania kościoła na Ślęży. Dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli za ofiary składane na ten cel. Szczególnie dziękuję Starostwu Powiatowemu we Wrocławiu oraz Lasom Państwowym – Nadleśnictwu Miękinia.
Podjęte prace zakończyły się sukcesem, ale to jeszcze nie koniec prac na dachu kościoła. – Teraz rusztowania zostaną przeniesione z zachodniej ściany na północną. W styczniu w tamtej części została uszkodzona rynna. Tam chcemy uzupełnić rynny oraz sprawdzimy, czy wszystkie elementy dachu są prawidłowo zamocowane – podkreśla ks. Ryszard Staszak, jednocześnie zapraszając do odwiedzenia kościoła na Ślęży.

Przeczytaj artykuł w Radiu Wrocław >>

 

Bądźmy wierni Chrystusowi – refleksja

Współczesny świat potrzebuje autentycznych świadków wiary, a nie chorągiewek na dachu. Nie ludzi myślących tylko o przyjemnościowych i wygodzie, ludzi pokrętnych moralnie, czy fałszywych w swoich postawach światopoglądowych. Nasze czasy wymagają ludzi silnej wiary, których życie będzie czyste, uczciwe i dobre. Ludzi nie tylko zachowujących wszystkie przykazania, lecz także naśladujących Chrystusa i prowadzących do Niego swoich bliźnich.

W każdej epoce były jakieś utrudnienia w głoszeniu Ewangelii. Pan Jezus dobrze wiedział, że tak będzie i dlatego mówił: „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech mnie naśladuje” [Łukasz 9,23].

Dochowanie wierności Chrystusowi zawsze wymagało i wciąż wymaga niesłychanego hartu ducha, wymaga wielkiej wewnętrznej siły i przezwyciężenia samego siebie. Wymaga wreszcie największego z możliwych heroizmów, który realizuje się w płaceniu dobrem za zło, miłością za nienawiść, dobrocią za okrucieństwo, błogosławieństwem za oszczerstwo, dobrym słowem za przekleństwo, prawdą za fałsz. Uczniem Chrystusa trzeba być nie tylko w Niedzielę Palmową i Wielkanoc, ale mieć odwagę wytrwać przy nim również w Wielki Piątek.