Zdjęcie: Uroczysta Msza Św. i przyjęcie życzeń z okazji 80-tych urodzin Ks. dra Ryszarda Staszaka, Sulistrowice 1.08.2023

Patrząc na otaczający nas świat nietrudno dostrzec rzesze ludzi przykutych wyłącznie do horyzontu czysto ziemskiego, których problem Boga zdaje się w ogóle nie dotyczyć. Nie przychodzą do kościoła, nie uznają sakramentów, nie modlą się. Można odnieść wrażenie, iż jedyne rzeczy, które absorbują ich uwagę to ich własne ciało, zdrowie, utrzymanie życia biologicznego, pieniądze i seks. Czyż nie są to wartości, które ukierunkowują ich zachowania i postawy życiowe?

Natura ludzka skażona grzechem pierworodnym jest trochę dziwna – wydaje się funkcjonować według schematu: jak mam pieniądze i zdrowie, to mi już na niczym nie zależy i Pan Bóg nie jest mi do niczego potrzebny. Św. Paweł wskazał trzy źródła zła: chciwość pieniądza, pożądliwość ciała i pycha żywota. One funkcjonowały, funkcjonują i będą funkcjonować, bo natura ludzka jest niezmienna – jest skażona grzechem pierworodnym, a człowiek będzie zawsze skłonny do chciwości, pożądliwości i pychy. To dlatego zakony od samego początku mają trzy śluby: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Śluby te mają w swoim założeniu eliminować te trzy główne źródła zła.

Pamiętam jak w latach 90-tych przebywałem w Niemczech, zaczynałem wówczas obserwować zjawisko dechrystianizacji. Rozmawiałem ze starszymi Niemcami i oni mówili mi, że za to zjawisko odpowiedzialny jest dobrobyt i zdrowie – gdyby tego nie było ludzie myśleliby nieco inaczej. Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy opanowani przez głód posiadania i głód rzeczy. Dopóki nie dotknie nas jakaś tragedia to taka postawa jest zachowywana, ale gdy przyjdzie coś naprawdę złego – choroba czy nieszczęście, wtedy ludzie zaczynają inaczej myśleć. Gdy przyjdzie śmierć osoby najbliższej, dopiero wtedy zaczyna się refleksja.

Należy wziąć pod uwagę fakt, że żyjemy w cywilizacji, która programowo okalecza świadomość i wolność człowieka, a także horyzonty jego pragnień i aspiracji. Największym zagrożeniem świadomości jest uleganie tym ideologiom, które stawiają człowieka na miejscu Boga. Ideologie te okaleczają prawdziwą wolność człowieka, dążąc do ukształtowania go jako jednostkę nastawioną tylko na posiadanie coraz większej ilości nowych dóbr materialnych oraz lekceważącego potrzeby duchowe. Efektem współczesnej zideologizowanej cywilizacji, która zawęża ludzkie pragnienia i aspiracje do rozrywki i konsumpcji są narastające problemy wielu ludzi przeżywających frustrację, rozpacz, zniechęcenie czy depresję, popadających w groźne uzależnienia. W każdym człowieku w głębi jego duszy toczy się wewnętrzna walka. Chodzi w niej przede wszystkim o uznanie pierwszego przykazania Dekalogu, fundamentalnego dla pozostałych przykazań oraz wszystkich prawd wiary. Chodzi w niej o uznanie bezkompromisowej wiary w jednego Boga i o odrzucenie pogaństwa – bo wbrew pozorom pogaństwo nigdy nie umarło. Nawet w krajach chrześcijańskich w ciągu wieków zmieniało jedynie swoje oblicze, zmieniało imiona czczonych przez człowieka bogów oraz sposób oddawania im czci, a zaczynało się tak niegdyś jak i zaczyna się dziś – wraz z odrzuceniem Bożego planu objawionego w Chrystusie. Zaczyna się w chwili, gdy tak jak niegdyś szatan – człowiek wykrzykuje Bogu „nie będę ci służył!”. Bunt przeciw Bogu i jego woli wyrażonej w Dekalogu widoczny jest w całej historii człowieka i przewija się przez wszystkie wieki. Bunt ten ma na celu strącenie Boga z jego tronu i usadowienie na nim człowieka, który pozostaje poza wszelką władzą. Człowieka, który sam chce decydować o tym co jest dobre, co jest złe, co prawdziwe, a co fałszywe. Źródłem tego buntu jest pycha. Człowiek uwierzył, że nie potrzebuje Boga ani jego przykazań, i że może żyć tak jakby Boga nie było. Jednak człowiek Bogiem nie jest, przeciwnie – jest tylko kruchym stworzeniem. Dlatego tak wielu ateistów przy każdej okazji mówi o swojej niewierze.

Tymczasem myśl o granicy ludzkiej egzystencji nie wyzwala lęku tylko wówczas, gdy człowiek ma świadomość i wiarę, że gdy przyjdzie jego kres napotka kogoś, kto na niego czeka, kto go przyjmie, kto go poprowadzi do świata pokoju, miłości i szczęścia.