Zdjęcie: Dekoracja Wielkopostna w kościele na Ślęży, 3.03.2024
Warto sobie postawić pytanie: z czego Pan Bóg będzie nas szczególnie surowo sądził jeśli chodzi o wychowanie młodego pokolenia? Na Sądzie staniemy wobec postawionego pytania: Czy wychowaliśmy nasze dzieci na szlachetnych, dobrych i uczciwych ludzi, którzy będą rozdawać dobro i szczęście innym? Czy też wychowaliśmy ich na egoistów, przestępców, zdrajców i pasożytów społecznych? Dlatego zarówno dla Kościoła, państwa jak i szkoły, a przede wszystkich dla rodziny nie ma ważniejszego zadania od dobrego wychowania dzieci i młodzieży. Dla powstrzymywania kryzysu wychowania konieczna jest mobilizacja i wspólne działanie wszystkich sił oraz instytucji, które mają wpływ na wychowanie młodzieży, a więc – państwa, szkoły, mediów, Kościoła i różnych organizacji, a zwłaszcza rodziny, z której młody człowiek czerpie wartości moralne i społeczne, w której najbardziej kształtują się jego postawy. Tego jednak nie da się zrobić samymi słowami czy skrupulatną realizacją programów edukacyjnych. Konieczny jest przykład osobisty rodziców, kapłanów nauczycieli i wszelkich wychowawców, czyli świadectwo życia.
Dobry proces wychowawczy potrzebuje przede wszystkim świadków szlachetnego życia, a nauczycieli wówczas, kiedy własnym życiem potwierdzają to, co głoszą. Młodzież potrzebuje ideałów i autorytetów. Czy takimi świadkami będą ulegający postmodernistycznej i relatywistycznej cywilizacji egoiści, myślący tylko o sobie ludzie, nie potrafiący się opanować i niczego sobie odmówić – nawet krzywdą innych. Ludzie krańcowo nieodpowiedzialni, dla których jedynym bóstwem i celem jest pieniądz, seks i ustawiczna zabawa. Kształtowania przekonań ludzi młodych nie wolno pozostawić mediom komercyjnym, lecz własnym przykładem trzeba uczyć swoich wychowanków doboru i krytycznej oceny lektury, programów telewizyjnych czy internetu. Trzeba im pomóc w doborze wzorców do naśladowania oraz w kształtowaniu postaw politycznych, społecznych, jak i formowaniu przekonań światopoglądowych i religijnych. Trzeba mieć odwagę mówić młodzieży o sensie życia i odpowiadać na fundamentalne pytania: skąd przyszliśmy, dokąd zmierzamy, po co żyjemy i jak powinniśmy żyć.
Troska o wiarę własnych dzieci powinna być podstawową troską każdego chrześcijańskiego ojca, każdej chrześcijańskiej matki, a także rodziców chrzestnych. Z tego Pan Bóg będzie nas sądził – jak wychowaliśmy swoje dzieci? Czy obroniliśmy wiarę w ich duszach? Rodzice i wychowawcy, którzy są chrześcijanami muszą mieć odwagę przyznawać się do swojej wiary. Powinni być dumni z tego, że naszą duchową ojczyzną jest chrześcijaństwo, które ogarnęło cały świat, kulturę i cywilizację euroatlantycką, którą dziś się zwalcza, dało ludzkości uniwersytety, wspaniałą sztukę, szpitalnictwo – które to wbrew rozmaitym aktom wrogich sił ateistycznej ideologi przetrwało ponad 2000 lat i trwać będzie zapewne do końca rodzaju ludzkiego, jak zapewnił nas Chrystus.