Zdjęcie: Z harcerzami z naszej parafii podczas zbiórki na rzecz potrzebujących Polaków na Ukrainie, Sulistrowice 2023
Świat współczesny opanowuje ideologia poprawności politycznej, tzw. ideologia „postmodernistyczna”, która odrzuca Boga, która głosi relatywizm, że nie ma prawdy obiektywnej, absolutnej, nie ma dobra absolutnego i obiektywnego, że od człowieka zależy to co jest dobre, a co jest złe. Nie Bóg rozstrzyga poprzez swoje przykazanie co jest dobre i złe, lecz człowiek przy pomocy swojego prawa rozstrzyga nawet o tym, kogo wolno zabić. Wiemy, że w prawodawstwach wielu dawniej chrześcijańskich krajów wolno mordować nienarodzone dzieci, wolno mordować ludzi starych i chorych, wolno mordować genetyczne istoty, które są owocem eksperymentu na ludzkich płodach. Człowiek próbuje wejść na tron Boży, na miejsce Boga i decyduje co jest dobre, a co jest złe.
Ta ideologia nie walczy z religią katolicką wprost, tylko zmienia zupełnie obraz Boży. Już nie istnieje pojęcia Boga w Trójcy Jedynego. Jeśli się uznaje Boga, to tylko jako jakąś nieokreśloną energię w świecie, która powołała świat do istnienia, ale w ten świat się nie wtrąca, i której nie zależy na człowieku. Bóg istnieje, ale nie ma nic wspólnego z człowiekiem, dlatego wolno robić wszystko – wolność od wszystkiego i wolność do wszystkiego, bez żadnych obowiązujących praw. Światopogląd współczesnego młodego człowieka to konsumpcja, to nieograniczona wolność, to zakupy, to seks i hedonizm, to mocne przeżycia – tylko to się liczy. Wielu młodych ludzi z naszych chrześcijańskich rodzin niestety temu ulega. Niektórzy zapomnieli o tym, że to Pan Bóg i Jego Kościół definiują co jest dobre, a co jest złe. Nauczono ich w imię nieograniczonej wolności, że oni mają prawo decydować w co wierzyć, a co odrzucić. Jak postępować, a jak nie postępować. Jest to tzw. „ale katolicyzm”. Bardzo często widzimy to w mediach – od przemądrzałych redaktorów, dziennikarzy, dziennikarek oraz polityków, którzy przyjmują taką postawę: „jestem katolikiem, ale nie podoba mi się nierozerwalność małżeństwa”, „jestem katolikiem, ale nie przyjmuję nauki Kościoła na temat aborcji, eutanazji, in-vitro”, „jestem katolikiem, jestem katoliczką, ale po swojemu będę te sprawy rozstrzygać”.
Nie ma żadnego ale – albo jesteś katolikiem albo nie. Ewangelia jest tylko propozycją – można ją przyjąć, lub na własną odpowiedzialność odrzucić.