40 lat temu, 28 maja 1981 r., zmarł kard. Stefan Wyszyński. Prymas Tysiąclecia był nie tylko wybitnym przywódcą duchowym, ale i mężem stanu, autorytetem moralnym, współtwórcą przemian społecznych, które doprowadziły do upadku komunizmu w Polsce.

Życie Stefana Wyszyńskiego

Urodził się w 3 sierpnia 1901 r. w miejscowości Zuzela nad Bugiem. Pochodził z rodziny wywodzącej się z miejscowej drobnej szlachty. Jego dziadek za udział w Powstaniu Styczniowym został karnie wysiedlony z Podlasia i zamieszkał we wsi Kamieńczyk koło Radzymina. Jego syn został organistą, osiedlił się w Zuzeli i tam poznał swoją przyszłą żonę. Będąc prymasem, Wyszyński wielokrotnie wspominał potajemne odwiedziny wraz z ojcem na rozsianych po okolicznych lasach mogiłach powstańców. Jego rodzice przywiązywali również ogromną wagę do kultu maryjnego. W 1917 r. Stefan Wyszyński podjął decyzję o wstąpieniu do seminarium.

Po ukończeniu gimnazjum w Warszawie i Łomży wstąpił do Seminarium Duchownego we Włocławku, gdzie 3 sierpnia 1924 r. został wyświęcony na kapłana. Mszę prymicyjną odprawił na Jasnej Górze. Obowiązki początkowo utrudniała mu choroba płuc. Dopiero pod koniec 1924 r. został wikariuszem w jednej z parafii we Włocławku. Rok później rozpoczął studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tam zaprzyjaźnił się z ks. Władysławem Korniłowiczem, który później służył w ośrodku dla niewidomych w Laskach koło Warszawy. W 1929 r. Wyszyński podróżował po krajach Europy Zachodniej i zapoznawał się z działalnością tamtejszych organizacji katolickich.

Po powrocie został profesorem prawa kanonicznego i socjologii w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku. W 1932 r. został redaktorem naczelnym „Ateneum Kapłańskiego”. Angażował się w wiele inicjatyw społecznych, które zaowocowały w 1937 r. powołaniem przez prymasa Augusta Hlonda do Rady Społecznej przy Prymasie Polski.

W ostatnim przedwojennym numerze „Ateneum Kapłańskiego” opublikował artykuł poświęcony zbrodniom reżimu nazistowskiego w Niemczech. W obawie przed aresztowaniem wyjechał z włączonego bezpośrednio do Rzeszy Włocławka. Do czerwca 1940 r. ukrywał się u rodziny koło Warki. Tam został odnaleziony przez jedną z sióstr zakonnych, która nakłoniła go do przyjazdu do ośrodka w Laskach. W październiku 1941 r. krótko przebywał w klasztorze urszulanek w Zakopanem. Tam został aresztowany przez gestapo. Nie został rozpoznany i po kilku dniach powrócił do Lasek. Jeszcze przed wybuchem Powstania Warszawskiego powstał tam szpital polowy dla żołnierzy Armii Krajowej. Ks. Stefan Wyszyński został jego kapelanem. Trafiali do niego powstańcy ranni w walkach na warszawskim Żoliborzu i potyczkach w Puszczy Kampinoskiej. Doświadczenia z okresu zrywu wpłynęły na jego postawę w czasie kryzysów politycznych i społecznych w czasie rządów komunistów. Nadrzędnym celem prymasa było dążenie do uniknięcia rozlewu krwi.

Już w lutym 1945 r. został rektorem odrodzonego Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku. W marcu 1946 r. mianowany został biskupem lubelskim, a sakrę biskupią przyjął 12 maja tego samego roku na Jasnej Górze. Początkowo odmówił przyjęcia tej godności, ale został przekonany przez prymasa Hlonda. W swoim herbie biskupim umieścił słowa „Soli Deo” („Bogu Jedynemu”).

Jeżeli ku Bogu kieruje swoją dobrą wolę, choćby słabą, w Nim znajduje wszystko, co było przedmiotem jego trudów, wysiłków, czy przegranych całego życia —uzasadnił wybór tej sentencji.

Po śmierci Hlonda w 1948 r., zgodnie z jego testamentem, został mianowany arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim oraz prymasem Polski. Do przyjęcia tej funkcji przekonały go wola poprzednika oraz rozmowa z arcybiskupem krakowskim, kard. Adamem Sapiehą.

Ingres do katedry gnieźnieńskiej odbył 2 lutego 1949 r., a do prokatedry warszawskiej (funkcję tę pełnił niezniszczony kościół seminaryjny na Krakowskim Przedmieściu) cztery dni później. W homilii podkreślił, że jego celem nie jest tworzenie programów politycznych. Nie jestem ani politykiem, ani dyplomatą. Nie jestem działaczem ani reformatorem. Jestem natomiast ojcem waszym duchowym, pasterzem i biskupem dusz waszych. Jestem apostołem Jezusa Chrystusa —zaznaczył.

Tuż po objęciu przez Stefana Wyszyńskiego godności prymasa władze komunistyczne przystąpiły do zmasowanych represji wobec Kościoła. Już w marcu 1950 r. ogłoszony został dekret o przejęciu dóbr kościelnych. Prymas, wbrew stanowisku Stolicy Apostolskiej, zdecydował się na zawarcie umowy z władzami. W kwietniu 1950 r. doszło do podpisania porozumienia regulującego stosunki państwo-Kościół. Rząd gwarantował m.in. nauczanie religii w szkołach oraz istnienie KUL-u oraz wydziałów teologicznych w Krakowie i Warszawie; Kościół zobowiązał się wezwać duchowieństwo do poszanowania władzy i do współpracy nad odbudową kraju i popierać wszelkie wysiłki zmierzające do utrwalenia pokoju. Porozumienie było ze strony Kościoła bardzo daleko idącym kompromisem, a prymas poddany został ostrej krytyce.

Wbrew jego nadziejom na odprężenie w kontaktach z państwem 20 stycznia 1951 r. aresztowany został biskup kielecki Czesław Kaczmarek. Po brutalnym śledztwie oskarżono go m.in. o szpiegostwo i kolaborację z okupantami niemieckimi. W tym samym miesiącu reżim odsunął od sprawowania funkcji administratorów apostolskich na Ziemiach Odzyskanych i powołał na ich miejsce wiernych sobie wikariuszy.

12 stycznia 1953 r. Pius XII włączył Wyszyńskiego do Kolegium Kardynalskiego. Władze nie wydały zgody na wyjazd prymasa do Rzymu i odbiór kapelusza kardynalskiego. 9 lutego 1953 r. komuniści ogłosili dekret Rady Państwa o obsadzaniu stanowisk kościelnych jedynie za zgodą władz. Wobec jawnej ingerencji w wewnętrzne życie Kościoła i zasady obsadzania stanowisk biskupi polscy wystosowali list będący odpowiedzią na politykę rządu. Znalazły się w nim słynne słowa: „Rzeczy Bożych na ołtarzach Cezara składać nam nie wolno. Non possumus!” (Nie pozwalamy), wyrażające niezgodę na podporządkowanie Kościoła władzy. Po publicznym ujawnieniu przez prymasa treści listu, we wrześniu 1953 r., Biuro Polityczne podjęło decyzję o zakazaniu kapłanowi „wykonywania funkcji wynikających z piastowanych przezeń dotąd stanowisk kościelnych” oraz internowaniu go w miejscu odosobnienia. Zgodę na wydanie tego postanowienia wydał Kreml.

25 września o godz. 22. prymas Wyszyński został aresztowany w Domu Arcybiskupów Warszawskich przy ul. Miodowej. Operacją kierowali oficerowie sowieccy zatrudnieni w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Większość księży i biskupów, z którymi pracowałem, przeszła przez więzienia. Byłoby coś niedojrzałego w tym, gdybym nie zaznał więzienia. Dzieje się coś bardzo właściwego; nie mogę mieć żalu do nikogo —zapisał kapłan. Kolejne trzy lata spędził w miejscach internowania w: Rywałdzie (przez tydzień), Stoczku Warmińskim (ponad rok), Prudniku i Komańczy (tam dysponował największą swobodą i nie był bezpośrednio nadzorowany przez bezpiekę).

Podczas internowania opracował program odnowy życia religijnego w Polsce, zawarty w idei Jasnogórskich Ślubów Narodu. 8 grudnia 1953 r. dokonał aktu całkowitego zawierzenia się Matce Bożej. Przygotował także założenia Wielkiej Nowenny przed obchodami Tysiąclecia Chrztu Polski. Ważnym elementem Nowenny była peregrynacja kopii Obrazu Jasnogórskiego po parafiach w całej Polsce. Władze reagowały na peregrynację szykanami. 16 maja 1956 r. w Komańczy zapisał ostateczną formułę Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego. W tym czasie na Jasnej Górze trwały przygotowania do wielkiej uroczystości w trzechsetną rocznicę Ślubów Lwowskich króla Jana Kazimierza. 26 sierpnia do Częstochowy przybył milion wiernych. Na pustym tronie prymasowskim spoczywała wiązanka kwiatów.

Żądania uwolnienia prymasa pojawiły się na fali odwilży w październiku 1956 r. Wznoszono je m.in. na gigantycznym wiecu poparcia dla Władysława Gomułki na placu Defilad. 26 października 1956 r. w obliczu dramatycznej sytuacji politycznej, m.in. możliwej interwencji sowieckiej, komuniści powiadomili prymasa o jego uwolnieniu. W odpowiedzi Wyszyński zażądał od delegacji rządowej przywrócenia swobody działalności Kościoła, np. możliwości nieskrępowanego obsadzania stanowisk kościelnych. Jego postulaty zostały spełnione. Dwa dni później powrócił do Warszawy.

Droga, przez którą przeszedł Kościół i naród, była ciężka i bolesna. Ale przebrnęliśmy przez nią w cierpliwości —napisał tego dnia w liście do wiernych. Na wieść o jego powrocie do stolicy pod Domem Arcybiskupów zebrały się tłumy wiernych. 2 listopada prymas udał się na Jasną Górę, gdzie wyraził wdzięczność za wszystkie modlitwy wiernych w czasie jego internowania. W kolejnych latach trzykrotnie odwiedził klasztor w Komańczy – w 1958, 1972 i 1976 r. 3 maja 1957 r. rozpoczęła się Wielka Nowenna. W programie prymasa miała być zdecydowaną odpowiedzią na ideologię marksistowską. Jej celem było moralne odrodzenie społeczeństwa, a przez to doprowadzenie do upadku totalitaryzmu komunistycznego. „Dziewięcioletnie przygotowanie do Milenium winno całą Polskę przeobrazić wewnętrznie. Los komunizmu rozstrzygnie się w Polsce. Jak Polska się uchrześcijani, stanie się wielką siłą moralną, komunizm sam przez się upadnie. Losy komunizmu rozstrzygną się nie w Rosji, lecz w Polsce, przez jej katolicyzm. Polska pokaże całemu światu, jak się brać do komunizmu, i cały świat będzie jej wdzięczny za to” –powiedział na spotkaniu z duchownymi archidiecezji warszawskiej we wrześniu 1957 r.

Przed wyborami do Sejmu w 1957 r. wraz z Episkopatem Polski wezwał do wzięcia udziału w głosowaniu. Sam również wziął w nim udział. Był to szczytowy moment poprawy stosunków między Kościołem a reżimem komunistycznym. W kolejnych miesiącach rządzący powrócili jednak do ataków na Kościół i ograniczania możliwości jego działania, m.in. w sferze edukacji, budowy nowych świątyń oraz działalności społecznej. W 1965 r. Episkopat Polski pod kierunkiem prymasa wystosował słynne orędzie do biskupów niemieckich, wzywające do pojednania. Ostre reakcje władz PRL wywołały słowa: „Udzielamy przebaczenia i prosimy o przebaczenie”. Spowodowało to organizowaną przez propagandę komunistyczną nagonkę na biskupów i prymasa. Wyszyńskiemu odmówiono paszportu na wyjazd do Rzymu.

Prymas uczestniczył we wszystkich sesjach Soboru Watykańskiego II. Odegrał bardzo znaczącą rolę w organizacji struktur kościelnych na Ziemiach Zachodnich i Północnych, doprowadzając w 1972 r. do utworzenia tam diecezji. Po tragicznych wypadkach grudniowych na Wybrzeżu w 1970 r. mówił: „Wasz ból jest naszym wspólnym bólem. Gdybym mógł w poczuciu sprawiedliwości i ładu wziąć na siebie odpowiedzialność za to, co się ostatnio stało w Polsce, wziąłbym jak najchętniej. Bo w narodzie musi być ofiara okupująca winy narodu”.

Brał udział w dwóch konklawe roku 1978. Po wyborze Jana Pawła II na placu św. Piotra doszło do pamiętnej sceny złożenia hołdu nowemu papieżowi, w czasie której zwierzchnik Kościoła uklęknął przed prymasem. Wyszyński był jednym z twórców programu pielgrzymki Jana Pawła II, która odbyła się już w czerwcu 1979 r. W spotkaniach z Ojcem Świętym wzięło udział ok. 13 mln Polaków. W latach 1980–1981 pełnił rolę mediatora między Solidarnością a władzami. Wspierał i chronił przed zagrożeniami rodzącą się „S”. 26 sierpnia 1980 r. na Jasnej Górze wygłosił homilię, która była wezwaniem do dialogu: Uważam, że czasami niewiele trzeba wymagać, byleby w Polsce zapanował ład. Tym więcej, że żądania mogą być słuszne i na ogół są słuszne, ale nigdy nie jest tak, aby mogły być spełnione od razu, dziś. Ich wykonanie musi być rozłożone na raty. Trzeba więc rozmawiać: w pierwszym rzucie wykonamy żądania, które mają podstawowe znaczenie, w drugim rzucie następne. Takie jest prawo życia codziennego”. Według historyków prymas obawiał się wówczas sowieckiej interwencji lub brutalnej reakcji władz. Ostrzegał przed radykalizmem części działaczy. „Obrona człowieka pracującego – to jest wasze najważniejsze zadanie —podkreślił w liście do „Solidarności” z 10 grudnia 1981 r. Prawdopodobnie dzięki jego rozmowie z nowym premierem PRL Wojciechem Jaruzelskim dokonano rejestracji NSZZ „S” Rolników Indywidualnych.

Prymas Tysiąclecia zmarł 28 maja 1981 r. w Domu Arcybiskupów Warszawskich. Przyczyną śmierci była choroba nowotworowa. Jego pogrzeb stał się ogólnonarodową manifestacją. Wzięli w nim udział także przedstawiciele reżimu komunistycznego. Od 28 do 31 maja obowiązywała żałoba narodowa. Został pochowany w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela, w krypcie biskupów warszawskich. Od 1 czerwca 1987 r. spoczywa w bocznej kaplicy archikatedry, sąsiadującej z miejscem spoczynku jego poprzednika, prymasa Augusta Hlonda.

Proces beatyfikacyjny kard. Wyszyńskiego na szczeblu diecezjalnym rozpoczął się 20 maja 1989 r. W stulecie urodzin rozpoczął się rzymski proces beatyfikacyjny. 8 grudnia 2017 r. dekret o heroiczności cnót podpisał papież Franciszek. 29 listopada 2018 r. konsylium lekarskie Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych zatwierdziło cud za jego wstawiennictwem, a 2 października 2019 r. papież Franciszek podpisał dekret zatwierdzający ten cud, jakim jest uzdrowienie chorej na nowotwór tarczycy. 21 października 2019 r. kard. Kazimierz Nycz ogłosił, że beatyfikacja odbędzie się 7 czerwca 2020 na placu Piłsudskiego w Warszawie, ale 28 kwietnia 2020 r. została ona zawieszona w związku z pandemią koronawirusa. 23 kwietnia 2021 r. kard. Nycz poinformował, że uroczysta beatyfikacja odbędzie się 12 września 2021 r. w Warszawie wraz z beatyfikacją Róży Czackiej.

„Prowadził lud Boży z odwagą i determinacją”

Śmierć kard. Stefana Wyszyńskiego była końcem jego ziemskiego pielgrzymowania. Jednak owoce jego życia nadal służą Kościołowi – powiedział rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. jezuita Leszek Gęsiak. W tym roku 28 maja mija 40. rocznica odejścia Prymas Tysiąclecia z tego świata. W ramach przygotowań do beatyfikacji kard. Wyszyńskiego w piątek o godz. 19.00 w stołecznej archikatedrze św. Jana Chrzciciela odbędzie się uroczysta msza św. Liturgię będzie celebrował przewodniczący Episkopatu abp. Stanisław Gądecki. Poruszy on temat „Kardynał Stefan Wyszyński a list biskupów polskich do biskupów niemieckich”.

W informacji przekazanej PAP rzecznik Episkopatu zwrócił uwagę na ponadczasowość nauczania prymasa. Wskazał, że „śmierć kard. Wyszyńskiego była końcem jego ziemskiego pielgrzymowania, ale owoce jego życia nadal służą Kościołowi”. Chociaż czasy się zmieniają, to ludzkie bolączki i problemy koncentrują się wokół tych samych spraw: rodziny, pracy, wolności. Kard. Wyszyński szeroko pisał i nauczał o tych zagadnieniach, pozostawiając nam bogatą spuściznę, do której wciąż możemy wracać —powiedział ks. Gęsiak.

Przypomniał, że kard. Wyszyński jako prymas Polski przez 33 lata był także przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski. W ogromnie trudnych dla Kościoła uwarunkowaniach politycznych, przez dziesięciolecia prowadził lud Boży z odwagą i determinacją, nie szczędząc samego siebie, co w ostateczności doprowadziło do jego internowania przez władze —powiedział. Wspomniał, że wśród tegorocznych jubileuszy związanych z życiem kard. Wyszyńskiego 3 sierpnia będziemy obchodzić 120. rocznicę jego urodzin. Zdaniem rzecznika Episkopatu – tego rodzaju rocznice to dobra okazja do przygotowania się do zaplanowanych na 12 września uroczystości beatyfikacyjnych prymasa. Transmisja piątkowej mszy św. będzie dostępna na kanale YouTube archidiecezji warszawskiej.

„Wskazówki Wyszyńskiego są jednoznaczne”

W centrum nauczania kard. Wyszyńskiego stał człowiek – jego osobista godność, prawa, wolności, godne warunki życia i pracy. Marzymy, żeby przyszli medycy, którzy ukończą naszą uczelnię, byli ludźmi, dla których pacjent nie będzie tylko numerem, ale osobą – powiedział PAP rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego ks. prof. dr hab. Ryszard Czekalski. Z okazji przypadającego 28 maja święta UKSW odbędzie się uroczyste posiedzenie Senatu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w auli im. Schumana. W niedzielę 30 maja zostanie odprawiona o godz. 9.00 msza św. w stołecznej bazylice św. Krzyża.

W ocenie rektora UKSW nauczanie Prymasa Tysiąclecia mimo upływu kilku dekad i zachodzących zmian cywilizacyjnych i politycznych w Polsce i na świecie nie straciło na swojej aktualności. Kard. Wyszyński miał tę niezwykłą umiejętność, że dostrzegając zło, umiał patrzeć na konkretne wydarzenia, sytuacje przez pryzmat Ewangelii, która jest niezmienna. Kontekst będzie się zmieniał, ale prawda zostawiona przez Chrystusa wciąż jest ta sama, stąd słowa Prymasa Tysiąclecia oparte na Piśmie Świętym i nauce Kościoła mają charakter ponadczasowy. Odczytywane w nowej rzeczywistości często nabierają głębi, a nawet można w nich dostrzec nowe treści —zwrócił uwagę ks. prof. Czekalski.

Zdaniem rektora UKSW warto spojrzeć na nauczanie kard. Wyszyńskiego nie tylko z perspektywy historycznej czy teologicznej, ale także pedagogicznej, socjologicznej, ekonomicznej, politycznej czy prawnej. To kopalnia wiedzy i wskazówek także na dzisiejsze czasy —wskazał. Podkreślił, że w centrum nauczania Prymasa Tysiąclecia stał człowiek – jego osobista godność, prawa, wolności, godne warunki życia i pracy. Kard. Wyszyński, żyjąc w niezwykle trudnych czasach komunistycznych, walczył o godność człowieka w różnych obszarach. Domagał się m.in. praw podstawowych dla każdego człowieka, żeby miał on pracę, godną pracę —wskazał rektor UKSW.

Każdy człowiek ma prawo do życia i jednocześnie z prawem tym łączy się prawo do środków do życia, a środki te zdobywane są poprzez pracę —uczył prymas Wyszyński. Wskazywał, że jest ona ratunkiem przed „dekadencją i deformacją własnej osoby” Jeżeli człowiek pracuje rzetelnie, to w granicach swego etatu powinien zapracować tyle, aby wystarczyło na godne utrzymanie rodziny —zaznaczył Prymas Tysiąclecia w 1975 r.

Ks. prof. Czekalski zwrócił uwagę, że chociaż dziś mija 40 lat od śmierci kard. Wyszyńskiego jego apel o szacunek dla człowieka, o godną pracę wciąż pozostaje aktualny. Patrząc na to, co dziś dzieje się nie tylko w świecie polityki, ale także w życiu społecznym i publicznym, w tym także w Polsce, widać wyraźnie, że godność osoby ludzkiej nie jest szanowana. Ile jest przepychanek, agresji, wykorzystywania. Tymczasem wskazówki Wyszyńskiego są jednoznaczne —wskazał rektor. Zaznaczył, że kard. Wyszyński doskonale także zdawał sobie sprawę z wartości, jaką niesie edukacja. W związku z tym kładł nacisk na potrzebę kształcenia elit, których Polska w wyniku II wojny światowej została pozbawiona. Uważał, że kraj potrzebuje ludzi mądrych, którzy wiedzą i doświadczeniem będą dzielić się najpierw w najbliższym otoczeniu, a więc w rodzinie, później na polu społecznym a więc dla dobra państwa, dla dobra całego narodu —powiedział rektor UKSW. Zwracając się do młodzieży maturalnej Warszawy, prymas Wyszyński 27 V 1972 zachęcał, aby wybierali kierunki zgodne z predyspozycjami i zamiłowaniem, tłumacząc, że to będzie dawało im nie tylko satysfakcję, ale także rozwijało kreatywność, „dzięki temu człowiek będzie pomnażać kapitał społeczny”.

Zawód sprawia często człowiekowi zawód. Ale gdy patrzeć będziecie na obrany kierunek studiów, a później pracy, jako na powołanie, wtedy łatwiej wam będzie przezwyciężyć niejeden kryzys czy rozczarowanie, jakie może powstać w wyniku wykonywanej pracy —wskazał kard. Wyszyński. Rektor UKSW zapewnił, że uczelnia mająca za swojego patrona Prymasa Tysiąclecia stawia sobie za priorytet bycie miejscem dialogu. Obecne czasy naznaczone są wyraźnymi podziałami na różnych płaszczyznach. Wielu ludzie nie umie już spokojnie rozmawiać. W związku z tym bardzo zależy nam, żeby nasza uczelnia była miejscem spokojnej merytorycznej wymiany myśli dla przedstawicieli różnych poglądów czy zwolenników różnych opcji politycznych —zaznaczył ks. prof. Czekalski.

W ocenie rektora UKSW w ostatnich latach na polu naukowym udało się bardzo wiele zrobić, by zgłębić i spopularyzować nauczanie Prymasa Tysiąclecia. Na naszej uczelni powstało ponad 250 prac dyplomowych – licencjackich, magisterskich, doktorskich i habilitacyjnych poświęconych dokonaniom kard. Wyszyńskiego —powiedział rektor uczelni i doda, że mimo to wciąż jest jeszcze wiele do zrobienia. Mówiąc o wyzwaniach stojących przed uczelnią, wspomniał o kierunku medycznym. Chcemy, aby kształcenie na kierunku lekarskim i pielęgniarskim uwzględniało uniwersalne wartości zawarte w nauczaniu kard. Wyszyńskiego. Marzymy, żeby przyszli medycy, którzy ukończą naszą uczelnię, to byli ludzie, dla których pacjent nie będzie numerem, ale osobą mającą swoją godność —oświadczył rektor UKSW.

W ramach przygotowań do beatyfikacji powstała m.in. seria audycji Radia UKSW, w których studenci rozmawiają z wykładowcami uczelni o jej patronie. Powstał także cykl filmów wideo poświęconych „ABC Społecznej Krucjaty Miłości prymasa Stefana Wyszyńskiego”. Ujęty w 10 zwięzłych punktów program bywa nazywany prymasowskim dekalogiem bycia dobrym człowiekiem. W każdym z 10 odcinków serii zaproszeni studenci, wykładowcy i absolwenci UKSW rozmawiają na temat danego „żywego” testamentu kard. Wyszyńskiego. Na UKSW trwają wykłady otwarte (online) poświęcone postaci i nauczaniu prymasa Wyszyńskiego. Najbliższy odbędzie 9 czerwca o godz. 17.00. Ks. prof. Józef Łupiński wygłosi wykład „Stefan Wyszyński – harcerz i kapelan powstania warszawskiego”.

Jesienią zaś planowane są m.in. koncerty, konkursy, konferencje naukowe poświęcone osobie prymasa. Najważniejsza z nich nosi tytuł „Kardynał Wyszyński – Pasterz Kościoła, Ojciec Narodu, Błogosławiony” i połączona będzie z prezentacją obszernej monografii, która ukaże się w maju „Kardynał Stefan Wyszyński. Droga życia i posługi pasterskiej”.

„Był człowiekiem danym Polsce przez Pana Boga na trudny czas”

Prymas Wyszyński był dany Polsce przez Pana Boga na trudny czas i przygotowany przez Pana Boga na trudny czas – powiedziała PAP Iwona Czarcińska z Instytutu Prymasowskiego. W piątek przypada 40. rocznica śmierci Prymasa Tysiąclecia. Jak zaznaczyła Czarcińska, „kard. Wyszyński był przede wszystkim człowiekiem głębokiej wiary i wielkiego zaufania do Boga”. Był też świadomy tego, że nasza polska droga do Boga prowadzi przez Maryję —podkreśliła. Zdaniem Czarcińskiej taka postawa przyszłego prymasa została ukształtowana w jego domu rodzinnym. Młody Stefan obserwował wspólną modlitwę swoich rodziców. W jego domu rodzinnym bardzo silny był kult Matki Bożej. To tam nasiąknął tym, co potem znalazło wyraz w jego zawołaniu biskupim: Per Mariam soli Deo (łac. przez Maryję wszystko samemu Bogu). To hasło bardzo dobrze charakteryzowało jego posługę Kościołowi w Polsce —wyjaśniła. Przypomniała, że tuż przed śmiercią, 16 maja 1981 r., prymas, który zawierzył Maryi powiedział: Nie zostawiam żadnego programu. Jeżeli jaki program, to Maryja. Zastrzegła, że gdy prymasowi zarzucano, iż jest „za bardzo maryjny”, odpowiadał: „Ja tylko naśladuję Trójcę Świętą. To Bóg wybrał Maryję na Matkę swojego Syna, Duch Święty ją ocienił, co my mamy do powiedzenia”. Czarcińska podkreśliła, że rysem charakterystycznym Prymasa Tysiąclecia była jego wielka pokora.

On nie stawiał na siebie, tylko na Pana Boga. To bardzo mocno było widać w czasie jego aresztowania. Wtedy, w tym trudnym momencie, we wszystkim starał się być uległy woli Bożej, widzieć dobrą stronę nawet w trudnych wydarzeniach. Widział, że Bóg go tak prowadzi i był za to wdzięczny —oceniła. Jak zaznaczyła, w okresie uwięzienia w listach do swojego ojca starał się tłumaczyć swoich oprawców i nalegał, by nie widzieć w tych wydarzeniach Bożej kary. Dostrzegał w drugim człowieku obraz Boży. Dla niego każdy człowiek był darem od Boga, nawet ten, który się pogubił. Nawet w swoich prześladowcach widział osoby godne szacunku, chociaż czyny ich były złe —mówiła Czarcińska. Według niej prymas wielokrotnie podkreślał, że przebaczać nauczył się w domu rodzinnym, gdzie sam doświadczył przebaczenia. Ksiądz prymas uczył, by za wszystko Bogu dziękować, nawet za wydarzenia, które są trudne i bolą —oceniła.

Jak wyjaśniła Czarcińska, z więziennych zapisków Prymasa Tysiąclecia wynika, że „żył chwilą bieżącą”. Nie zamartwiał się tym, co z nim będzie. To był człowiek bardzo uporządkowany w działaniu. Każdy jego dzień zaczynał się o 5 rano. Wyznaczał sobie czas na modlitwę, mszę św., pracę, naukę, odpoczynek. Jego dzień był wypełniony od rana do wieczora tak, żeby nie było czasu na niepotrzebne myśli, które by go osłabiały —przypomniała. Dodała, że człowiekiem, który bardzo zaważył na życiu Prymasa Tysiąclecia był jego kierownik duchowy ks. Władysław Korniłowicz, który dziś również jest kandydatem na ołtarze. Osobą ważną w życiu prymasa była niewątpliwie matka Róża Czacka, założycielka Lasek, z którą razem będą beatyfikowani 12 września, a także Maria Okońska, najbliższa jego współpracowniczka przez prawie 40 lat biskupstwa —zaznaczyła.

Zdaniem Czarcińskiej ogromny wpływ na życie prymasa miało spotkanie z kard. Augustem Hlondem, który zauważył młodego księdza Wyszyńskiego, zaprosił go do Rady Społecznej przy Prymasie Polski, „zwiastował” mu biskupstwo lubelskie. A potem, jak mówią dokumenty, wskazał biskupa Wyszyńskiego na swojego następcę —poinformowała. Jak podkreśliła Czarcińska, kiedy prymas Wyszyński wypowiadał się publicznie „walczył o wolność Kościoła i miejsce Boga w życiu człowieka”, dlatego te wystąpienia musiały być „mocne i odważne”. „Ale w kontaktach osobistych był ciepły, serdeczny i otwarty na ludzi” – zastrzegła. Prymas uczył, że czas to miłość, że jest on tyle wart, ile w nim miłości. Dlatego uczył, że trzeba do ludzi wychodzić z serdecznością —podkreśliła.

Wspominając ostatnie tygodnie życia Prymasa Tysiąclecia Czarcińska przypomniała, że kiedy doszło do zamachu na papieża Jana Pawła II prymas był już bardzo chory. O zamachu na Jana Pawła II kard. Wyszyński dowiedział się dopiero 14 maja – współpracownicy bali się przekazać mu tę wiadomość od razu i zrobili to dopiero rano. Prymas miał powiedzieć, że zawsze się tego bał. Nagrał przemówienie, w którym stwierdził, iż wie, że Kościół w Polsce modli się o jego zdrowie i prosił, by wszyscy modlili się od tej pory tylko za Ojca świętego, a nie za niego. Mówił: „+on musi żyć, ja mogę odejść —wspomina Czarcińska. Zaznaczyła, że uroczystości pogrzebowe prymasa Wyszyńskiego zaczęły się w czwartek wyprowadzeniem trumny z Miodowej do kościoła seminaryjnego na Krakowskim Przedmieściu. Trumna pozostała tam do niedzieli. Tego dnia padał deszcz i wszyscy, którzy szli za trumną mieli wrażenie, że Warszawa płacze za prymasem —wspomina Czarcińska. Przypomniała, że przez trzy dni, od czwartku do niedzieli, ludzie stali w kolejce, by pożegnać Prymasa Tysiąclecia. Kolejka była długa na co najmniej 3 kilometry, od kościoła seminaryjnego po Kolumnę Zygmunta, tam zakręcała i wiła się z powrotem prawie do kościoła św. Krzyża —mówiła.

Dodała, że przy trumnie wisiał wieniec z szarfą, na której był napis: „Niekoronowanemu Królowi Polski”. Sam pogrzeb był wielką manifestacją. Przyjechały delegacje ze wszystkich stron, nie tylko z Kościoła katolickiego, ale z wielu innych wspólnot religijnych, ludzie różnych wyznań. Plac Zwycięstwa – obecnie plac Piłsudskiego – był pełny nieomal tak, jak podczas wizyty Jana Pawła II —wspomina Czarcińska. Zaznaczyła, że wszyscy zdawali się mieć świadomość, że Prymas Tysiąclecia „był człowiekiem danym Polsce przez Pana Boga na trudny czas i przygotowanym przez Pana Boga na trudny czas”.

Źródło: kk/PAP