Zdjęcie: Przeistoczenie podczas Eucharystii w Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach.
Teoretycznie wszyscy chcemy być w niebie. Dlaczego nie, skoro jest tam tak wspaniale? Ale mało kto chce być świętym. A przecież to święci są w niebie. Życzymy sobie zdrowia, szczęścia, pieniędzy, ale jakoś nigdy nie życzymy sobie świętości. Bóg mówi do nas przez świętych, a życie każdego świętego jest dla nas wzorem i przyczynkiem naszej wiary. Nikt nie rodzi się święty. Do świętości się dorasta. Nasze życie ma być według ducha, a nie według ciała, jak mówi św. Paweł. Według ducha mamy kształtować wszystkie nasze relacje z ludźmi. Wszyscy jesteśmy wezwani do świętości. Bądźcie świętymi, tak jak ja jestem święty, wzywa Pan Bóg w Piśmie Świętym, [zob. Kapł 11, 44-45]. Każdy człowiek ma swoje charyzmaty, swoje zdolności, którymi może ubogacić innych. Każdy człowiek ma swój osobisty stosunek do Boga i na swój sposób może realizować świętość. Do świętości jesteśmy wszyscy wezwani, nie tylko ludzie wyjątkowi. Każdy z nas jest wezwany do świętości, bo świętość to nie jest coś nadzwyczajnego.
W naszych czasach niepotrzebni są święci biczownicy i pustelnicy. W naszych czasach potrzebne są święte matki, które autentycznie rozumieją na czym polega być matką. Być matką to znaczy być kapłanką ogniska domowego, troszczyć się o wspólnotę rodziny. Tworzyć w rodzinie światło, ciepło, dobro i życzliwość. Tworzyć dom do którego chętnie się wraca, za którym, się tęskni. W naszych czasach potrzebni są święci ojcowie. Nie jakieś kreatury, które niestety są w naszym społeczeństwie. Nie pijacy, które całe swoje życie utopili w alkoholu, którzy w domach rodzinnych zachowują się jak esesmani, którzy maltretują żony i najbliższych. W naszych czasach potrzebni są ojcowie, którzy będą tarczą dla rodziny, skałą, fundamentem na którym można budować. Nie lekkomyślne pijaczyny, których jest niestety mnóstwo. Nie cudzołożnicy, którzy uważają, że mają prawo do zmiany tzw. partnerek. Bo najważniejsza w życiu jest przyjemność, więc porzucają dzieci, rodzinę, które przeżywają to straszliwie, a oni idą do innej, i jeszcze do innej. Obwieszczają to chętnie całemu światu – oglądajcie to w telewizji. Przed milionami widzów ogłaszają jaki on zdolny, ile miał kochanek. Głoszą: ja mam prawo do szczęścia. Nie masz prawa do szczęścia, jeśli za tak pojętym szczęściem kryją się łzy Twoich dzieci i żony. Święty ojciec to żywiciel, to fundament domu rodzinnego. W naszych czasach potrzebni są święci lekarze, którzy z całego serca będą oddani chorym, święci księża, którzy będą prowadzić ludzi do Chrystusa, a nie oddalać od Boga.
W wielu religiach występuje zjawisko miłości – w religiach buddyjskich, braminizmie, wielu innych także miłość traktowana jest jako coś biernego. Polega na tym żeby drugiego nie krzywdzić. Religia chrześcijańska domaga się czynu – miłość trzeba okazywać. Religia chrześcijańska musi być czynna. My Polacy dobrze to rozumiemy i to jest piękne. Tak wiele tysięcy rodzin przeżywa teraz tragedię powodzi. A z drugiej strony dziesiątki tysięcy pospieszyło im z pomocą. I to jest wyraz chrześcijańskiej miłości do bliźniego. I o to właśnie chodzi. Chrystus taki model miłości nam proponuje. Wiara przejawiająca się w czynach miłości do bliźniego. „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” [1 J 3,18].
Być może dziś wydaje się nam nielogiczne, że w okresie Uroczystości Wszystkich Świętych idziemy na cmentarz. Tak, idziemy, bo właśnie tam są pochowani święci. Co prawda papież ich nie kanonizował i nie znajdziemy ich w litanii ale są oni już święci, bo potrafili kochać.