Pomyśl po co żyjesz. W prywatnej rozmowie osiemnastoletnia dziewczyna postawiła mi dramatyczne pytanie “Czy rodzimy się tylko po to aby kiedyś umrzeć?”. Cóż miałem jej odpowiedzieć. Że akurat ona nie będzie musiała przejść przez bramę śmierci. Przecież każdy wie, że to nie prawda. Rzeczywistość pod tym względem jest nieubłagana. Codziennie koło narodzin i śmierci obraca się nieustannie przypominając nam o przemijaniu. Czas nad którym człowiek nie ma władzy dla jednych zatrzymuje się na początku życia, dla innych w środku, a jeszcze dla innych w późnej starości. Nikt z nas nie jest w stanie uciec z kręgu przemijania. Rodzimy się z wyrokiem śmierci. Nikt się nas nie pytał, czy chcemy się narodzić i nikt nas nie zapytał czy chcemy umrzeć. Otrzymaliśmy życie jako największy dar.
Od nas zależy jak ten dar wykorzystamy, co z nim zrobimy. Życie jest czymś danym i zadanym. Dla każdego życie jest zadaniem do rozwiązania. Na człowieku spoczął przywilej ale i obowiązek decydowania i ponoszenia odpowiedzialności za wybór. Człowiek jako istota rozumna i wolna sięga po pewne wartości. Rozwój ludzkiej osobowości polega m.in. na tym, że człowiek służy wybranej wartości. Są wartości, które nie przemijają. Chodzi tu o prawdę, dobro, piękno i miłość. Problem polega na tym, jaką hierarchię wartości człowiek przyjmuje. Dla jednych naczelną wartością będzie pieniądz, dla innych władza, a jeszcze dla innych sława. A św. Paweł wspomina także takich dla których bogiem jest brzuch. Są jednak tacy ludzi, dla których najważniejszą wartością jest służba Bogu i bliźniemu. Okazuje się, że każdy człowiek ma swojego Boga lub bożka.
Na przełomie XIX i XX wieku wielką sławą cieszyła się hiszpanka Carolina Otero, kochanka cesarzy, królów i książąt. Przez lata była fałszywą boginią przez która wielu mężczyzn popełniło samobójstwo, inni się pojedynkowali o nią. Pieniędzy miała o wiele więcej niż potrzebowała i niż była w stanie wydać. Przyszedł jednak moment, że kult pięknej Otero prysł jak bańka mydlana. Przeżyła własny czas, poważną część majątku roztrwoniła. Życie zakończyła w Nicei w zapomnieniu. Również na przełomie XIX i XX wieku, tyle że o wiele krócej żyła we Włoszech Maria Goretti. Skromna dziewczyna, która nie umiała nawet dobrze czytać ani pisać. O ile Cariolina Otero postawiła na pieniądze o tyle Maria Goretii postawiła na niewinność i czystość serca. Broniąc się przed gwałtem odniosła dotkliwe rany. Na łożu śmierci przebaczyła zabójcy. I dziś Maria Goretti zażywa chwały ołtarzy, a Otero jest co najwyżej bohaterka łzawych filmów i seriali. A przecież obie startowały do dorosłego życia ze stanu pełnej niewinności.
Człowiek pracą swego umysłu, dążeniem woli i tęsknotą serca wybiega daleko poza świat doczesnych potrzeb. W swoim życiu nie jesteśmy w stanie urzeczywistnić wszystkich marzeń i planów. Dla ludzi wierzących najważniejszą wartością jest Bóg. Tylko w nim człowiek może znaleźć ukojenie dla swego serca. Przed współczesną młodzieżą postawiono fałszywą alternatywę, niebo albo ziemia, doczesność albo wieczność. To jest fałszywy dylemat. To nie prawda, że musi umrzeć Bóg aby mógł żyć człowiek. Czy wielkość Boga ogranicza wielkość człowieka? Należy to ująć inaczej, przez ziemię do nieba, przez doczesność do wieczności. Człowiek i Bóg. Historia znała wielu fałszywych bogów, którzy zostali usunięci z ołtarzy i pogrążyli się w niepamięci. Człowiek nie będzie bogiem ani dla siebie, ani dla drugiego człowieka. Zasadniczy brak wszelkiego rodzaju humanizmu o zabarwieniu laickim kryje się w tym, że problem ludzkiej egzystencji rozpatruje wyłącznie w wymiarze doczesnym. W opozycji do Boga chce stworzyć raj na ziemi. I to jest fałsz, który stoi na progu dziejowych katastrof. Bo tylko prawda może człowieka wyzwolić. Jezus mówi, że Bóg tak umiłował świat, iż Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna aby świat potępił, ale po to, by świat został przez niego zbawiony. Światło przyszło na świat lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światło, bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem kto się dopuszcza nieprawości nienawidzi światła i nie zbliża się do światła aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy zbliża się do świata aby się okazało, że jego uczynki są ukazane w Bogu (Jan 3, 19-21).
Uświęcenie człowieka dokonuje się w posłuszeństwie dla prawdy. Bóg jest prawdą. Jeżeli więc stajemy wobec Boga to stajemy wobec źródła wszelkiej prawdy. W Nim nie ma żadnego kłamstwa i fałszu. Człowiek staje się sobą poprzez prawdę. Wewnętrzny, a zarazem zewnętrzny stosunek do prawdy jest częścią owej integralnej części życia człowieka, która znajduje swoje potwierdzenie i ugruntowanie w Jezusie Chrystusie. Jezus Chrystus świadczył o prawdzie bez względu na to jak inny przyjmowali Jego świadectwo. On głosił prawdę Bożą a także objawiał godność człowieka związaną z prawdą szczerze poszukiwaną, rozważaną w sercu i przyjmowaną jako największy skarb ducha ludzkiego, w reszcie z prawdą wyznawaną słowem i czynem. Każdy człowiek przychodzi na świat aby dać świadectwo prawdzie w zgodzie z własnym powołaniem.
ks. dr Ryszard Staszak