Jesteśmy odpowiedzialni za postęp techniczny.
Zgodzisz się ze mną, że przyszło nam żyć w czasach gwałtownych przemian. Obserwujemy jak w ciągu zaledwie stulecia dokonał się w świecie niewiarygodny postęp w dziedzinie nauki i techniki. Tak naprawdę jedno pokolenie było świadkiem narodzin żarówki elektrycznej, aparatu radiowego i telewizyjnego, bomby atomowej, lotów w kosmos czy internetu. Dziś trudno byłoby wyobrazić sobie życie bez elektryczności, pralki, lodówki, odkurzacza, komputera, smartphone’a czy innych urządzeń, z których korzystamy na co dzień. Technika zrewolucjonizowała dzisiejszy świat.
Co ona niesie ze sobą? Czy jest rzeczywistym dobrodziejstwem ludzkości, czy też stanowi dla niej zagrożenie? Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że technika zwielokrotnia twórcze możliwości człowieka. Oszczędza ludzkości energię oraz czas. Dzięki technice dzisiejszy człowiek dysponuje ogromnymi zasobami energii, wykorzystując je dla swoich potrzeb. W coraz pewniejszy sposób staje się on panem natury. Dzięki technice życie dzisiejszego człowieka jest łatwiejsze, przyjemniejsze, co więcej – bardziej ludzkie. Jakże więc mamy nie widzieć w postępie technicznym wielkiego dobrodziejstwa i nadziei dla ludzkości?
Rozwijając technikę człowiek realizuje Boże powołanie – czyni sobie ziemię poddaną [Rdz 1.28]. Doskonali świat, w ten sposób uczestnicząc w twórczej mocy Bożej. Każdy wynalazek jest jakimś zwycięstwem człowieka nad przyrodą, wyrazem jego odwiecznych dążeń do przezwyciężenia narzuconych przez przyrodę ograniczeń. Ogromnym nieporozumieniem byłoby więc potępianie techniki samej w sobie, a celowe hamowanie jej rozwoju sprzeciwiło by się woli Bożej i naturze człowieka, jego wrodzonej pasji do ratowania życia, ulepszania świata oraz własnych warunków życiowych. Postęp techniczny służy człowiekowi, pozwala zaspokajać jego potrzeby materialne czy ubogaca ducha – to jedno jego oblicze.
Ale istnieję tez drugie, mniej korzystne, a nawet groźne. Otóż osiągnięcia techniczne mogą być wykorzystywane nie tylko z myślą o dobru człowieka, ale także przeciw niemu. Np. samolot może służyć pasażerom do szybkiego pokonywania wielkich odległości czy ratowania ludzi dotkniętych kataklizmem, ale może być tez wykorzystany do zrzucania bomb. Telewizor może dostarczyć godziwej rozrywki, być pomocą w głoszeniu Ewangelii, ale może być także użyty dla deprawacji. Energia atomowa może być wykorzystana dla rozwoju gospodarczego, ale może być również zastosowana jako broń masowego rażenia. Czyż tragedia Hiroszimy i Nagasaki nie jest wymownym dowodem jakim zbrodniczym celom może służyć myśl techniczna? W rękach ludzi nieodpowiedzialnych energia atomowa może zmienić nasza planetę w wielkie cmentarzysko. Człowiek współczesny dysponujący nowoczesną bronią rakietową zapatrzoną w głowice nuklearne, za przyciśnięciem jednego guzika, może zrównać z ziemią wiele odległych miast i pozbawić życia miliony istnień ludzkich.
Technika – jak widzimy – może więc służyć celom wysoce nieetycznym. Zamiast być dobrodziejstwem ludzkości, może stać się narzędziem niszczycielskim. I to jest owo budzące trwogę oblicze postępu technicznego. Świadomi tego niebezpieczeństwa nowych wynalazków byli wielcy uczeni, m. in. Albert Einstein – największy fizyk wszech czasów. W licznych apelach nawoływał do etycznego korzystania z osiągniętych nauki, do odpowiedzialnego posługiwania się wytworami postępu technicznego. Przyszłość dzięki wynalazkom może być wspaniała, ale może również stać się koszmarna. Należy pamiętać o słowach św. Jana Pawła II, który przemawiając do uczonych powiedział: „Im bardziej rośnie potęga ludzi, tym większa staje się odpowiedzialność zarówno jednostek, jak i społeczeństwa.”
Istnieje jeszcze inne niebezpieczeństwo, które związane jest z postępem technicznym. Otóż życie człowieka w świecie jego wytworów naraża go na różne zaburzenia. Technika przyspiesza rytm pracy, absorbuje człowieka do tego stopnia, że nie pozostawia mu ani czasu, ani warunków na regenerację duchowych sił, czy na refleksję. Wśród automatów sam człowiek staje się pozbawionym duchowości automatem. Popada przy tym w nowy rodzaj niewolnictwa – często uzależnia się od maszyn, programów czy gier komputerowych, które sam zaprojektował i zbudował. Wszystko staje na głowie. To nie maszyny służą człowiekowi, ale on sam zaczyna służyć maszynom. Zaczynają się one liczyć bardziej niż sam człowiek, w tym sensie mówi się o tzw. dehumanizacji świata, będącej ubocznym skutkiem postępu technicznego.
W związku z tym rodzi się nowa odpowiedzialność – rozwijając technikę i korzystając z niej, człowiek nie może pozwolić, aby go ona zdominowała. Ten który jest panem natury, winien być także panem techniki i technologii. Musi stworzyć sprzyjające warunki do życia moralnego, duchownego i religijnego tym, którzy narażeni są na niebezpieczeństwo dehumanizacji. Musi również zapewnić im bezpieczeństwo przy posługiwaniu się nowoczesnym sprzętem technicznym, aby ich nie narażać na utratę zdrowia lub życia. Przede wszystkim liczyć się musi człowiek, jego dobro fizyczne i duchowe. Człowiek nie może stać się ofiarą postępu.
Ktoś mógłby powiedzieć: „Tak proszę księdza. To, co ksiądz mówi dzisiaj, raczej nie do nas jest adresowane. Przecież nikt z nas nie konstruuje żadnych urządzeń, które miałyby szkodzić naszym bliźnim. Nikt z nas nie zamierza przyciskać atomowego guzika”. Myślę, że gdy wgłębimy się w tę problematykę, zauważymy, że wiele z tego co zostało powiedziane, możemy odnieść do siebie. Przecież korzystamy z osiągnięć współczesnej techniki – w domu mamy telewizor, samochód czy komputer. W pracy wykorzystujemy rożne maszyny, również komputery. Jaki jest nasz stosunek do tych środków technicznych? Czy samochód, komputer, smartphone nie stały się dla nas bożkami, którym służymy. Czy troska o nie nie pochłania nas bardziej niż troska o żonę czy dzieci? Czy odpowiedzialnie się nimi posługujemy? Czy korzystanie z tych osiągnięć techniki nie zakłóca nam modlitwy? Czy nie pochłania czasu do tego stopnia, że brakuje nam go na rozmowę z Bogiem? Dzisiejsze osiągnięcia techniki dają człowiekowi ogromne możliwości, jednak należy korzystać z nich mądrze. Nie zapominajmy o tym, co powiedział Św. Jan Paweł II: „Prawdziwa cywilizacja nie polega na sile, ale jest owocem zwycięstw nad samym sobą, nad mocami niesprawiedliwości, egoizmu i nienawiści, które są zdolne zniekształcić prawdziwe oblicze człowieka” oraz „Budujcie dom waszego życia osobistego i społecznego na skale! A skałą jest Chrystus żyjący w swym Kościele, Chrystus, który trwa na tych ziemiach od tysiąca lat”.