288 stron o niezwykłym duszpasterstwie na Ślęży! Ukazała się nowa książka o Kościele na ziemi ślężańskiej.

Jaką wizję duszpasterstwa na Ślęży na metropolita wrocławski? Czym była fundacja arrowezyjska? Jak odbudować zabytkowy kościół na szczycie góry w niecałe 4. lata? O nowej książce poświęconej Kościołowi na Ślęży opowiada Radiu Rodzina ks. Ryszard Staszak, proboszcz z Sulistrowic

W tym tygodniu pod redakcją ks. Ryszarda Staszaka ukazała się nowa książka pt. „Ślęża – święta góra Ślązaków”. 288 stron bogato ilustrowanego wydawnictwa przedstawia historię oraz teraźniejszość kościoła na Ślęży: historię odbudowy świątyni, turystykę i pielgrzymowanie, duszpasterstwo młodzieży, relacje z 1050-tej rocznicy chrztu Polski na Ślęży oraz historię ustanowienia Sanktuarium w Sulistrowiczkach. W książce także m.in. o religijności Słowian przedchrześcijańskich, fundacji arrowezyjskiej i historii ślężańskiego klasztoru.


POSŁUCHAJ ROZMOWY Z KS. RYSZARDEM STASZAKIEM:


Poniżej przytaczamy fragmenty wywiadu z abp. Józefem Kupnym, który otwiera książkę stanowiącą swoiste kompendium wiedzy o znaczeniu i roli Kościoła na Ziemi Ślężańskiej.  Z metropolitą wrocławskim rozmawiają ks. Ryszard Staszak i red. Krzysztof Kunert

(…)

Niemym świadkiem historii tego miejsca jest świątynia na szczycie Ślęży, dziś już na szczęście odbudowana.

O historii tego kościoła opowiada wiele będący tu dziś z nami ks. Ryszard Staszak, proboszcz parafii w Sulistrowicach. Pomimo, że nie jest już pierwszej młodości, ma bowiem 45 lat kapłaństwa, cały czas snuje plany, co można by było jeszcze więcej zrobić dla dobra parafian i turystów tu przyjeżdżających. Trudno go nie podziwiać, za chęci, upór i konsekwencję. Przecież jeszcze kilka lata temu w miejscu dzisiejszej podłogi była kilkumetrowa dziura. Pamiętam, jak pierwszy raz byłem w tym kościele, stałem u wejścia i myślałem, ile czasu potrzeba, aby to wszystko odbudować, by mogli przychodzić tu ludzie i się modlić. Nie sądziłem, że stanie się to tak szybko i że 2015 r. będę mógł rekonsekrować kościół, a rok później właśnie w tym miejscu będziemy obchodzić uroczystość rocznicy Chrztu Polski.

Od kilku lat dość regularnie odwiedza Ksiądz Arcybiskup Ślężę. Jak Ksiądz ocenia turystyczno-pielgrzymkowy charakter prowadzonego tu duszpasterstwa?

Trudno tu nie wracać, jest to bowiem miejsce symboliczne dla chrześcijaństwa na Śląsku. Nie bez przyczyny, o czym wspomniałem przed chwilą, to właśnie tutaj odbyły się obchody 1050. rocznicy Chrztu Polski. Wcześniej – w maju 2015 r.  rekonsekrowałem i poświęciłem tą świątynię, a jeszcze wcześniej miałem okazję sprawować tu Eucharystię i śledzić postępy prac przy remontowaniu zniszczonego kościoła. Symbolicznym wydarzeniem było też moje spotkanie z Kard. Jo­achimem Meisnerem na Ślęży. Były to historyczne odwiedziny hierarchy niemieckiego, pierwszy raz od wielu la, bowiem – jak sam wyznał – ostatni raz był na Śląskim Olimpie w 1942 r. Pytacie mnie panowie o ocenę duszpasterstwa na Ślęży. Duszpasterstwo na stokach Ślęży ma pod górę od wielu lat, ale to co trudne i wydawałoby się niemożliwe udało się przekuć w sukces. Skoro mamy wyjątkowe miejsce, górę wśród nizin, bardzo blisko Wrocławia to wiadomo, że będzie ona zawsze tłumnie odwiedzana przez turystów. I ten jej charakter trzeba zachować umiejętnie wprowadzając element duchowy. Turysto, zdobyłeś szczyt, znakomicie, wejdź też, jeśli masz ochotę, do otwartego cały dzień kościoła na chwilę modlitwy; masz okazję po tygodniu ciężkiej pracy w niedzielę zrobić wypad na Ślężę, możesz liczyć, że po południu na tej górze będzie odprawiana Msza św. Na tym właśnie polega nowoczesne duszpasterstwo, że kapłani towarzyszą ludziom, tam gdzie oni są, i że się dla nich poświęcają. Tylko tyle i aż tyle.

Dynamizm i otwartość charakteryzują to duszpasterstwo. Jednak czasem faktycznie ma ono pod górę.

Każda praca ma swoje blaski i cienie. Z przykrością odnotowałem próbę podpalenia kościoła w Sulistrowiczkach czy zniszczenie artystycznej Drogi Krzyżowej na szczyt. Przemoc, nienawiść, podziały – my chrześcijanie odrzucamy to, co więcej odpowiadamy na nie miłością i błogosławieństwem. Chrześcijaństwo na górze nie jest od wczoraj, jesteśmy tu domownikami. Ale pamiętajmy jeszcze o jednym, że tam gdzie jest grzech jeszcze  mocniej rozlewa się łaska. Innymi słowy, czym więcej przeszkód, czym bardziej pod górę tym lepiej!

Upatrzył sobie Ksiądz Arcybiskup Ślężę jako górę młodych. Dlaczego właśnie Ślęża?

Młodzi ludzie lubią chodzić po górach, lubią zdobywać szczyty. Często wybierają się w góry całego świata, bo góry oznaczają wyzwanie. Często są to wyjazdy wymagające przygotowanie i są niepowtarzalne. Dlatego z praktycznego punktu widzenia korzystamy z tych gór, które są bliżej. Dla całego Śląska taką górą jest Ślęża. Dojazd nie stanowi problemu. Z drugiej strony jest tutaj wiele tras turystycznych, łatwych i trudnych, krótkich i wymagających oraz szlaki długie, wielogodzinne. Jest wiele polan, gdzie można się zatrzymać i odpocząć. Jest co podziwiać: są skały i jest dużo zieleni, bo­gactwo drzew i kwiatów, są zwierzęta. Można więc doświadczyć bogatej przyrody. Może dlatego właśnie Spotkanie Młodych we wrześniu 2016 r. przyciągnęło na szczyt Ślęży przeszło 2 tys. młodych osób z całej diecezji wrocławskiej. Ślężą zachwycali się niedawno młodzi katolicy z Meksyku, Australii, Panamy i Kolumbii, którzy przybyli tu w ramach Światowych Dni Młodzieży. Pewne jest, że takie spotkania warto w tym miejscu kontynuować. A jeśli do tej oferty dołożymy Spotkania Rodzin, koncerty operowe, modlitwy uwiel­bienia, które są stałym elementem duszpasterskim w kościele w Sulistrowiczkach to otrzymujemy naprawdę bogatą ofertę duchową nakierowaną na młodego i nieco starszego człowieka. 

Co dalej? Jaką ma Ksiądz Arcybiskup wizję dalszego rozwoju duszpasterstwa w Masywie Ślęży?

Wysoko oceniam pracę ks. proboszcza Ryszarda Staszaka i jego współpracownika ks. Jakuba Bartczaka. Pracują na pełnych obrotach i mają więcej pomysłów duszpasterskich niż fizycznych możliwości. Ale w istocie tacy byli pierwsi chrześcijanie, zapalali pogan, więcej, zarażali ich swoim Chrystusowym entuzjazmem. Wielki jezuita francuski Pierre Teilchard de Chardin w połowie XX wieku w katedrze w Nowym Jorku zarzucał współczesnym chrześcijanom, że nie są już tak zaraźliwi, jak byli pierwsi chrześcijanie. Wówczas w relatywnie krótkim czasie cała Europa stała się chrześcijańska. A dziś bierność i strach, poprawność polityczna, ślepy szacunek do innych, bez wzajemności, źle rozumiana tolerancja i wolność wypłukują nas z przywiązania do Chrystusa i Kościoła. Dlatego potrzebne są nowe inicjatywy duszpasterskie, do których zachęcam też innych kapłanów.