To jest utwór pogodny i pozytywny, bo takie jest chrześcijaństwo, taka jest wiara – mówi ks. Jakub Bartczak o swoim najnowszym utworze. Posłuchaj!
To drugi kawałek z zapowiadanej na wrzesień kolejnej płyty ks. Jakuba Bartczaka. Tytuł “Odchodzę” nawiązuje do ulotności chwil w życiu, które warto łapać i z nich korzystać. Bo życie to rzeczywistość dynamiczna.
– Od razu dementuje i odpowiadam, bo dostałem wiele zapytań odnośnie do tego tytułu – nie mam kryzysu wiary czy kapłaństwa, wręcz przeciwnie. To hasło piosenki do tego nie nawiązuje – mówi “Gościowi” ks. Bartczak.
Jak zwykle w treści utwór przepełniony jest chrześcijańską myślą. Sam autor wyjaśnia, że jego rap to zaproszenie do wiary, dlatego cieszy się, gdy dociera do ludzi wątpiących lub niewierzących. W komentarzach pod piosenkami w serwisie YouTube wielu ludzi przyznaje, że daleko im do Kościoła, ale rap ks. Jakuba przepełnia ich nadzieją i budzi pozytywne emocje.
– Niektórzy piszą do mnie w listach, że ich nawrócenie było mocno związane z moja muzyką. Bogu niech będą dzięki. Mija 8 lat od kiedy wypuściłem jako ksiądz pierwszą piosenkę. W tym czasie otrzymałem wiele budujących mocnych świadectw, zachęcających do dalszego ewangelizowania poprzez hip-hop – przyznaje ks. Jakub.
Zapowiada jednak, że następna płyta, która być może wyjdzie za 3 miesiące, ma być tą ostatnią.
– Przede wszystkim chce realizować swoje powołanie kapłańskie i spełniać zadania jako ksiądz. Od razu mówię, że nie czuję się stary, ale ja też nie jestem stricte artystą i nagrywanie piosenek to nie jest moje główne życiowe zadanie. Treść mojego życia tworzy kapłaństwo, a rap to cząstka. Od czasu do czasu coś pewnie nagram, ale raczej nadchodząca płyta będzie ostatnią i nie będę już robił tak dużych projektów. Oczywiście nie wiem, co będzie dalej. Może Pan Bóg postawi przede mną jakieś kolejne zadania? – zastanawia się raper w sutannie.
Jego muzyka nie ma ograniczeń pokoleniowych. Słuchają jej zarówno dorośli, młodzież, jak i dzieci. Niesie za sobą masę pozytywnej energii i przesłania o miłości Boga.
– Wiem, że dużo rapu przepełnionego jest wulgaryzmami. Czasem słyszę, jak dzieci przechodzą pod oknem mojej plebanii i z telefonu puszczają piosenki składające się z przekleństw. To są czteroklasiści i piątoklasiści! Dlatego staram się tworzyć rap z przesłaniem i radością. Wiara jest czymś pięknym i chce to ukazywać w swojej muzyce – wyjaśnia kapłan na co dzień pracujący w Sulistrowicach pod górą Ślężą.
Jego zdaniem księża powinni potratować hip-hop jako narzędzie do ewangelizacji, ale jeśli już się za to biorą, muszą to robić dobrze.
– Akcja hot16challenge pokazała, że rapowanie nie jest proste, gdy ma dobrze brzmieć i wpadać w ucho. Jeśli jakiś ksiądz chce rapować, nie ma problemu. To jak z jazdą na motorze. Nic w tym złego. Tylko powinien to robić dobrze, żeby jego utwory kogoś przyciągały i nie stały się antyewangelizacją. Ważne okazują się priorytety. Nie możemy ich pokręcić. Nie raper-ksiądz tylko najpierw ksiądz, a potem rap – podsumowuje ks. Jakub.
Źródło: https://wroclaw.gosc.pl/